Oj tak! Oczywiście przez koty.
Nastka była u weta w czwartek. Rana na łapce słusznie mi się nie podobała. Trzeba było ją oczyściść, bo martwica była. Oczywiście kota zniosła wszystko bez drgniecia.
Był z nią mój Mąż który stwierdził, że nawet jemu było niefajnie jak na to wszystko patrzył (a On z tych bardzo odpornych jest), a Nastka zniosła i czyszczenie i miejscowe podawnie leków bez protestu. Niestety mamy podejrzenie mocznicy :(.
Dziś na 13 jedziemy na badania. Przy okazji pojedzie też nasza Zuzka.
Żeby mi za dobrze nie było, to jeszcze Żabcia nie wróciła na noc i nie ma jej do tej pory. Zawsze wracała jako ostatnia, ale wracała... :(
Chyba nie mam sił pisać więcej w tej chwili.
Trzymajcie kciuki żeby Nastka i Zuza miały dobre wyniki. I żeby Żabcia wróciła.
Trzymam mocno, Jo-Hanulko. Przyszłam od Gosi, przeczytawszy, że Ci dziś nie do śmiechu...
OdpowiedzUsuńNadrobiłam zaległości z kilku dni. Kocie noski na szybach - skąd ja to znam? I Bazyla masz - my też! :)
Tak jest nam ciężko, gdy zwierzaki chorują... Ściskam Cię bardzo mocno, kochana Jo.
Serdecznie dziękuję za wsparcie Jolu. Znam historie Twojej Lesniej i podziwiam z całego serca!
UsuńWygłaskaj swoją feraję od nas.
Trzymam kciuki - będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńNie dziekuję;) Trzymajcie mocno!
UsuńTrzymam!!!!
OdpowiedzUsuńNie dziękuję :)
UsuńTrzymam mocno i napisz szybciutko, co z kotkami.
OdpowiedzUsuńWłaśnie napisałam :)
UsuńBardzo mocno trzymam kciuki za kotki i za Twoje siły. Cudowna jest Nastusia i po prostu MUSI pozyć u Was szczęśliwie jeszcze długie lata!
OdpowiedzUsuńOby, Ori, oby! Też sobie tego życzymy
UsuńSzczerze wspolczuje :( Trzymam kciuki i za powrot kociego zdrowia, i za powrot zguby... :*
OdpowiedzUsuńDzięki za współczucie i dalej prosimy o kciuki
UsuńTulę i koszyczek ciepłego myślenia zostawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzesyłam pozytywne fluidy!
OdpowiedzUsuńCzujemy! :)
Usuńtrzymam :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBardzo mi przykro - faktycznie same kłopoty :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki żeby było dobrze :)
Chyba tak to jest, że zawsze coś przy takiej ferajnie...
Usuńtrzymamy,oczywiście ,że trzymamy:)))
OdpowiedzUsuńTrzymajcie dalej :) Bardzo prosimy
UsuńNapisz, czy coś już wiesz. Okropnie mi przykro, wiem jak to człowieka wykańcza...
OdpowiedzUsuńNapisałam właśnie. Wykańcza, oj wykańcza. Taka się czuję zmęczona jakbym nie wiem co zrobiła...
UsuńPewnie, że trzymam! Potrójnie! I ciepłe myśli ślę :-)
OdpowiedzUsuń:) Czujemy!
UsuńO matko!
OdpowiedzUsuńZnam te nerwy, niestety :(
Trzymam mocno kciuki za zdrowie futrzaków! I oby spacerowiczka się znalazła!
Widać taki los "personelu" kociego, szczególnie wychodzącego ;)
UsuńTrzymam kciuki za TWOJE KOTKI, zycze im duzi zdrowia i dlugich lat zycia, i oby koteczka wrocila,pozdrawiam cieplo, ania
OdpowiedzUsuńNie dziękujemy Aniu ;)
Usuń