wtorek, 27 lipca 2010

Piękność dnia...

...czyli liliowce. Pojedynczy kwiat żyje tylko jeden dzień. Ale jest ich bardzo dużo. Te którymi Was pomęczę kwitną w wojsławickim arboretum. Zabrał mnie tam w piątek mój mąż, żeby odgonić smutki, które mnie ostatnio dopadły.
Było tuż po deszczu i chwilę przed następnym. W oddali mruczała burza...

Większość liliowców rośnie w nowej części.

Aleja ciągnie się kilkest metrów.

Podobno w Wojsławicach jest ponad 400 odmian tych kwiatów.






I trochę zbliżeń







To tylko część zdjęć, które zrobiłam. Chyba komentarz jest zbędny ;)
Odpoczęłam bardzo, oderwałam się od wszystkiego. Takie pół dnia wakacji. Bardzo mi ten wyjazd był potrzebny.
Wiem, że z pewnością nie może liliowców zabraknąć w moim ogrodzie. 2 już mam, ale na razie maleńkie i jeszcze nie kwitły. Może w przyszłym roku?

Odpowiadając na komentarze:
Marysiu! Widzę, że Ty już wiesz co dobre :D
Helu-Mario, Małgosiu, Jagodzianko, Anitko, Yvette, AgoB! Dzięki za odwiedziny i pieczcie, dziewczyny, pieczcie ;)
Lejdik! Dzięki! Postaram się już nie znikać. Mam nadzieje, że tym razem się uda.
Bozenas! Witaj. Fajny pomysł z tymi pomidorami. Z pewnością spróbuję. Mnie chodzi po głowie papryka w proszku...
Druga połówko Kurczaka! Oryginalny pomysł na prezent :)
Dziękuję Wam bardzo za odwiedziny i życzę tak pięknych chwil jak te moje w Wojsławicach.

niedziela, 18 lipca 2010

Chrup, chrup

Coś do pochrupania :D

Bierzemy w równych proporcjach (np po 15 dkg)
mąkę, staryt na tarce o drobnych oczkach żółty ser i tłuszcz. Doprawiamy solą. Możemy dodać kminek lub ulubione zioła. Zagniatamy ciasto. Wałkujemy kroimy na paluszki i pieczemy na złoty kolor. Blaszki wykładam papierem do pieczenia. Myślę, że 180 stopni będzie ok. Nie pamiętam w jakiej temperaturze piekłam, a obecny mój piekarnik nie ma termometru więc na oko, na oko ;)

Można chrupać na ciepło (tylko się nie poparzcie! ;)) i na zimno. Same i z dipami, do piwa, wina i co Wam jeszcze go głowy przyjdzie :D
Można je upiec wcześniej, lub większa ilość i przechowywać w blaszanej puszce. Ale raczej nie zagrzewają tam zbyt długo miejsca ;D
Smacznego!

Odpowiadając na komentarze:
Pięknie Wam dziękuję za miłe słowa.
Strego! Jak miło, że do mnie zajrzałaś :D
Kasiu! Dzięki i dla Ciebie - cmok!
Mario! Dziękuję, bardzo się cieszę.
AgoB! Aż się zarumieniłam z radości! Takie słowa od Ciebie! Dziękuję bardzo :D
Tabu! Witaj. Dzięki bardzo. Moje etui to nic - zajrzyj do AgiB, tam są same perełki.
Ago! Dzięki śliczne :D
Julio! :D Miło tez coś wydłubać.
Mare! Pozdrowienia dla Chorwacji.

poniedziałek, 12 lipca 2010

Wracam...

Mam nadzieję, że tym razem na dobre. Życie się dziwnie plecie, ale...
Chyba nie będę się rozwodzić nad plątaniną losu, bo każda z Was dobrze to zna, choć pewnie problemy różne.
Jak zawsze mam zaległości w pokazywaniu moich dłubanek i zaglądaniu do Was. Może uda mi się jakoś nadrobić choć część zaległości.
Na początek mieszkanka dla moich szydełek i okularów przeciwsłonecznych.





Dziękuję za wszystkie komentarze. Dni Koguta były dość udane. I przekonałam się, że warto po kilkadziesiąt razy lakierować prace. Nawet oberwanie chmury ich "nie ruszyło" ;). A wodę z prac dosłownie wylewałam...
Życzę Wam spokojnego znoszenia afrykańskich upałów.