Mieliśmy jechać z Synkiem na targ w poszukiwaniu bratków, miałam upiec ciasto i ciasteczka, miałam dziergać, malować, wycinać, klecić, ale...
Bliskie spotkania z kocimi ząbkami skutecznie to uniemożliwiły ;/
A to "sprawca". Frogson :0
Spokojny, miły kotek na co dzień, ale w przypływie paniki już nie.
A co się właściwie stało?
Nasze psy mieszkająna dworze. Mają wydzielony solidny teren przed domem. Niestety na widok kotów "cokolwiak" się denerwują. Zwłaszcza sunia. Słyszałam dziwne szczekanie Frygi więc podejrzewałam, że Frogson swoim swyczajem siedzi niedaleko płotu i ją wkurza. Tym razem było inaczej . Frogi siedział na furtce wejściowej na nasze podwórko z zakrwawiona mąrdką i prychał, a Fryga "szalała". Zdjęłam prychającego ciągle kota z płotu i niosę do domu, a że się chłopak ciskał, to złapałam go za skórę na karku. To co wyprawiał powodowało, że coraz bardziej mi się wysmykiwał z ręki. Pod samymi drzwiami posadziałm go w donicy na kwiaty chcęc poprawić chwyt i otworzyć drzwi. I wtedy poczułam koszmarny ból w prawej ręce. Obyście nigdy nie zaznali kocich ząbków! Próbowałam go nie póścić (trzymałam lewą ręką), ale się nie dało. Uciekł przez stodołę... Z ręki krew się leje, ból taki, że aż przysiadłam. W domu Synek został sam... A pokrwawiony kot gdzieś poleciał. Nie mogę zostawić Syna, nie mogę zostawić kota, muszę coś zrobić z reką :/. Wpadałm do domu, umyłam rekę, zajrzałam do Syna - wszystko OK, więc lecę za stodołę. Dzięki kotom wiedziałam gdzie ukrył się Frogi, ale nie miałam szans go z tamtąd wydobyć. Znów biegnę do domu po latarkę i zajrzeć do Jędrka. Tym razem wracam uzbrojona w rękawice i transporter. Frogi mi tylko mignął i znów się ukrył. Ale mordka już prawie bez krwi. Kiciam, wołam. Wylazł na tyle, że mogłam go chwcić. A ten... mruczy. Ponieważ pogryzioną rękę rozsadzał mi ból, ładuję "sprawcę" do transportera i wracamy do domu. Oględziny nie wykazuję żadnych ran, skaleczeń, nic... Mordkę już doczyścił.
Fryga też bez obrażeń. Podejrzewam, że Frogi wlazł do psów, jak spały, ale tego się nie dowiem.
Wygląda na to, że w tej awnturze najbardziej ucierpiałan ja.
Zdjęcia są z wczoraj. Najmniej dokuczliwe jest zadrapanie na wierzchu dłoni. Palce mam tak spuchnięte, że nie moge ich zgiąć. Całe szczęście, że pomna opowieści rodzinnej z przecinaniem obrączki którejś z Cioć, zdjęłam swoją jak palce zaczęły puchnąć. Dziś chodzę bez opatrunku i obserwuję. Oby się tylko nie zaczęło paprać...
Z przyczyn oczywistych nie mogę upiec ciasta, więc cieszę się upieczoną w czwartek magiczną Smoczą drożdżówką (klik)
Jędrusiowi bardzo smakuje :)
Na szczęście zdążyłam tuż przed "napaścią" przełożyć ciasto chlebowe do foremek. Tym razem było sporo mąk pełnoziarnistych w tym orkiszowa - po raz pierwszy. Pyszny ten chleb. Z tych które dotychczas piekłam smakuje mi najbardziej.
A że dziś Babskie Święto więc chciałam Wam i sobie życzyć wszystkiego co najlepsze :)
W książce Kamili Rowińskiej "Kobieta niezależna" (klik) znalazłam taka sentancję, która bardzo mi się podoba.
"POŚWIĘĆ TYLE CZASU I UWAGI NA DOSKONALENIE SIEBIE, ABYŚ NIE MIAŁ CZASU NA POPRAWIANIE INNYCH".
I tego nam życzę :D
Zmykam zatem poczytać coś "doskonalącego". Wszak to można robić mimo pogryzionych palców ;)
Cudowenego weekendu!
Oj Asiulku, tak mi Ciebie żal :( Oby szybko się goiło.
OdpowiedzUsuńSentencja bardzo mądra, a doskonalaniu siebie nigdy dość.
Miłego dzioneczka :)
Dzięki Aluś! :)
UsuńNo to masz piękny prezent na dzień Kobiet :( Ale wiesz, może troszkę odpoczniesz i za parę dni i tak zrealizujesz swoje plany. Wszystkiego dobrego Joasiu
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie. Na pewno poczytam :)
UsuńAsiu, nie wiem, czy tego nie powinien zobaczyć lekarz. W każdym razie obserwuj.
OdpowiedzUsuńO kotach w panicznym strachu też wiem, że są nieobliczalne, niestety. Ech, niech się dobrze i szybko goi.
Też myślałam o lekarzu. Zobaczymy. Na razie jest trochę lepiej.
UsuńO rety! Współczuję! Sama kiedyś zostałam podobnie potraktowana przez kota, okropnie bolało :/
OdpowiedzUsuńWzajemnie! Wszystkiego co najpiękniejsze :*
Ano boli jak nie wiem takie ugryzienie.
Usuńdziękuję
Witaj, mysle, ze powinnas pojsc do lekarza i dostac zastrzyk przeciwtezcowy, bo to nie bylo bezpieczne,trzymam za Ciebie kciuki, pozdrawiam, trzymaj sie i dbaj o siebie, ania
OdpowiedzUsuńJak cos będzie nie tak to z pewnościa pójdę do lakarza. Dzięki :)
UsuńOj znam ten ból i nie zazdroszczę. Wszystkiego dobrego życzę i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziekuję serdecznie :)
UsuńTeż pomyślałam o zastrzyku.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego :)
Ja też ;). Dziękuję serdecznie
UsuńŁoJezu ostre te ząbeczki nie powiem:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego!
Pozdrawiam i zapraszam do siebie:)
Bardzo ostre, niestety...
Usuńdziękuję bardzo :)
Auć! Ale musiało boleć! Kiedyś mnie pies dziabnął w rękę. Koszmar! A co dopiero ostrzejsze ząbki kocurka... Życzę szybkiego gojenia rączki i ucałowania dla Jędrka!
OdpowiedzUsuńNo z lekka mną zachwiało ;).
UsuńJędrek ucałowany. Dzięki piękne :)
Współczuję bardzo. Kiedyś mały, dziki kociak wbił mi ząbki w palec, bez trudu przebijając się przez paznokieć, gwiazdy w biały dzień zobaczyłam.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że będzie się goić bez powikłań, choć podzielam zdanie z komentarza powyżej, żeby jednak pokazać tę dłoń lekarzowi.
Najgorsze te małe kcie ząbki. Mam wrażenie, że starsze koty gryą mniej dotkliwie, a te szpilki maluchów wchodza w nasze ciało jak w masło.
UsuńObserwuję i jak coś będzie nie tak to z pewnościa pojedę do lekarza.
Dziekuję bardzo :)
To chyba powinien obejrzec lekarz.Wiem coś o tym,kiedyś też pewien osobnik mnie tak urządził.Smarowałam maścią z zawartością antybiotyków.Chyba nazywa sie Trybiotyk,bardzo skuteczna.
OdpowiedzUsuńZaraz będę dzwonić do przychodni, ale jest dużo lepiej.
Usuńdzięki za podpowiedź w sprawie maści :)
Oj Asiu! Współczuję bardzo! Wiem, jaki to ból :-/ Miałam przyjemność poczuć kocie zęby dwa razy w życiu: raz na łydce, a drugi na kciuku (niewiele brakowało, a przegryzł by paznokieć). Goiło się samo - długo, bo po kocie rana jest inna, niż po ugryzieniu psa. Koty mają zakrzywione kły (jak to typowe drapieżniki) i wyciągając zęby rozszarpują skórę i mięśnie. Dopóki się nie paprze, nic z tym nie rób. Ewentualnie możesz wspomnianym wyżej Tribiotykiem posmarować - trochę to przyspieszy proces gojenia.
OdpowiedzUsuńNie paprze się i już się goi :)
UsuńTribiotyk jest do kupienia w aptece bez recepty, w takich małych saszetkach. Może kup jedną i profilaktycznie smaruj. Wszak kocie zęby nie są pozbawione bakterii ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, ucierpiałaś najbardziej na tej awanturze, więc teraz za Ciebie będziemy trzymać kciuki! Zdrowiej szybciutko :)
Jeszcze zapomniałam napisać, ze powinni wprowadzić zakaz pokazywania zdjęć z takim chlebem jak Twój ;) Co patrzę na te zdjęcia, to od razu głodna jestem... :)
UsuńNie rób sie głodna tylko przyjedź na chlebek :) Zapraszam!
UsuńMagiczna drożdżówka wyleczy nawet rany kłute. Tym bardziej, ze wynikłe nie ze złości a z miłości wielkiej do kota. Tulę mocno dzielna kobieto!
OdpowiedzUsuńDzięki Aguś! :)
UsuńA to się narobiło,kot jak chce to zmienia się w lwa.Obserwuj .....ranę
OdpowiedzUsuńDobrze ,że zdjęłaś obrączkę.Mężowi musieliśmy piłować i obcęgami rozrywać.Do dzisiaj nie nosi:) i za kawalera robi
Nabrałam chęci na placek drożdżowy
Miłego świętowania
Obrączkę mogę już włożyć. :)
UsuńDrożdżówka dobra rzecz :)
Ja wiem,jak bardzo potrafi boleć rana po kocich zębach:))czasem Frankowi odwala i wtedy wszystkich gryzie i czasem się zapomni i z rozpędu próbuje mnie ,ale wtedy dostaje klapsa i się uspokaja .Wiem,że kotów się nie bije i to nie jest bicie tylko właśnie taki klaps uspokajający:)))
OdpowiedzUsuńTrzeba sie jakoś bronić ;). Dobrze działa popryskanie kota wodą ze spryskiwacza na kwiatki. Krzywda mu sie nie dzieje a zostawia nas w spokoju ;)
UsuńO rany-taki niewdzięcznik narobił tyle zła za Twoje dobro,ale cóż-to tylko zwierzak-niech się dobrze wszystko zagoi.
OdpowiedzUsuńBył tak przerażony, że nie wiedział co czyni ;)
UsuńKobietko Kochana tak to z tymi planami jest że czasami trzeba je zmieniać.....ale z własnego doświadczenia spotkania dłoni z kocimi ząbkami proszę pokaż rany lekarzowi ( może jutro na pogotowie podjedź) bo jak widzę na zdjęciach ugryzienia dość głębokie i przydałby się zastrzyk przeciwtężcowy ( chyba ze byłaś szczepiona niedawno).Poza tym rany zrobione przez koty wychodzące poza dom lubia się "paprać" bo na kocich zębiskach bakterii full....
OdpowiedzUsuńWracaj do zdrowia
Pozdrawiam
Iwona
Wybieram się dziś do lekarza, ale jest juz duzo lepiej.
UsuńDziękuję :)
O MATKO NO TO NIEZŁY AGREGACIK Z KOCURA-DBAJ O ŁAPKĘ A WINOWAJCY WYBACZ:)
OdpowiedzUsuńNie gniewałam sie na niego ani przez moment. Raczej bałam się, że on ukrzywdzony. :)
UsuńByłaś u lekarza?
OdpowiedzUsuńZ kocimi zębami i pazurami nie ma żartów.
Siostra kilka lat temu dostawała jakiś antybiotyk...
Byłam na zastrzyku przeciwtężcowym. Reka ładnie się goi. Już nawet na drutach robię ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za troskę :)
Już Ci to nie raz i nie dwa mówiłam, szalonaś! Ręka musiała boleć i jak na zdjęciach widać to nawet linie papilarne Ci się rozprostowały ;)
OdpowiedzUsuńZaraz tam szalona :).
UsuńFaktycznie linii papilarnych prze półtora dnia prawie nie miałam ;)
O rety, jak po spotkaniu z dzikim zwierzem. Ja tam wolę psy... głaskać:)
OdpowiedzUsuńBo on był dziki strachem w tym momencie ;) Ale już wszystko OK :)
Usuń