Znowu się nie udało...
A jeszcze wczoraj wyszła na dwór...
Po jednym z takich "spacerów" ułożyłam ją na krześle obok siebie. Maćka-dobry kompan zagląda.
A tak leżały sobie w progu przedwczoraj.
I z Guśką siedziały...
Jeszcze miała siły by siedzieć...
Wczoraj jak wyszła to siadała co kilka kroków, ale szła. Myślę, że chciała iść by odejść za TM. Nie wiem czy dobrze zrobiłam, że nie pozwoliłam jej na to... Dziś jej pomogliśmy. Miała tak niską temperaturę, że termometr nie mial co mierzyć ;(.
Wiem, że od poczatku była słaba. Niby wiedzieliśmy, że to może się tak skończyć. Ale była poprawa... Może taki oststni zryw... Nie wiem. I tak boli...
Chyba za dużo tego jak na mnie jedną... Za dużo jak na jeden tydzień...
Zastanawiam się czy to wszystko ma jakiś sens? Po co zbieram te biedy skoro nie umiem im pomóc?
Po raz kolejny dziękuję za wparcie. Dla Was
Życzę Wam dobrego, spokojnego weekendu.
Ojej... Przytulam mocno i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Janeczko
UsuńJak to nie umiesz im pomóc?! Dzięki Tobie odeszły godnie, ze spokojem, w cieple i miłości. Czy można dać jeszcze więcej? To cały świat...
OdpowiedzUsuńPrzytulam Cię mocno.
Aguś! Tak wielu nie udało sie uroatować... To cholernie boli. Nastaka była wiekowa, ale ile maluchów... Nie mam nawet sił o tym pisać. I co im po miłości, skoro odeszły zamiast z niej korzystać.
UsuńDziękuję Ci za dobre słowa.
Joasiu, nie zadręczaj się takimi myślami, kochana...
UsuńTo tak bardzo boli, ale nie trzeba wątpić w sens.
OdpowiedzUsuńU nas liczba czworonogów w domu jest równa liczbie mogiłek w ogrodzie. Tak musi być. Przychodzą do nas i odchodzą. I przyjdą następne i będzie im u nas dobrze i odejdą...
Ściskam,
m.
Masz rację Madziu. Dziekuję
UsuńObawiałam się tego... One wtedy próbują znaleźć jakieś ustronne miejsce... Ech, kochana, wypłacz się i wracaj do życia. Najważniejsze, że Nastusia odchodziła otoczona miłością i troską. Nie mogłaś zrobić nic więcej.
OdpowiedzUsuńPrzytulam Cię, Joasiu.
Dziękuję Jolciu!
UsuńAsiu zrobiłaś wszystko co mogłaś, na resztę niestety już nie mamy wpływu :(
OdpowiedzUsuńTulam Cię ciepło.
Dziekuję Iwonko
UsuńA jednak odeszła... :-( Jednak na koniec zaznała prawdziwej ludzkiej miłości i troski, a wszystko dzięki Tobie Asiu. Łączę się z Tobą w bólu i rozpaczy, bo sama zalewam się łzami... :-( Wczoraj mojemu ukochanemu Ramzeskowi z ADHD "poszło" ścięgno krzyżowe w kolejnej łapce. Był okropny pisk, wicie się z bólu, natychmiastowa wizyta u weta i silne prochy przeciwbólowe i przeciwzapalne. Jedynym ratunkiem jest operacja, ale mój piesio jest już zbyt wiekowy na kolejną narkozę. Jestem załamana :'(
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno :-*
Dzięki za wsparcie Aluś!
UsuńTy też się trzymaj, wysciskaj Ramzia ode mnie. Mam nadzieje, że leki pomogą mu szybko wrócić do zdrowia. A narkozy sa różne, nawet dla starszych piesków. Popytaj u różnych wetów.
To ja biorę trochę tego smutku na siebie. Tak bardzo jej kibicowałam i wierzyłam, ze się uda. Jak dobrze, ze odchodziła w takim cudownym domu, wśród ludzi, którzy obdarzyli ją wielką miłościa.
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie
UsuńJoasiu, tworząc im dom - pomogłaś im - i to bardzo! Na śmierć nie mamy wpływu. Ona jest. Zawsze.
OdpowiedzUsuńNiby to wiem, Madziu, ale... Sama wiesz jak to jest.
UsuńCóz mozna powiedzieć? Żal,smutek ,łzy.Życie nie dla wszystkich łaskawe,jestem z Tobą i bardzo wspołczuję..
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo
UsuńKochana pytasz po co zbierasz .. zbierasz po to żeby wtedy kiedy nadejdzie ich czas godnie odeszły , nie rozszarpane przez inne zwierzaki albo dręczone przez złych ludzi
OdpowiedzUsuńodchodzą w spokoju otoczone czułym dotykiem i troską
a oswoić się z ich odejściem nigdy się nie da.
trzymaj się
pozdrawiam
Bardzo mądre jest to co napisałaś. Niby to wiem, ale tak jak piszesz pogodzić się nie da... Dziekuję
UsuńO nie, biedna kicia. Rozumiem Twój żal i poczucie bezsensu, ale naprawdę - Twoje koty miały i mają szczęście, że na Ciebie trafiły. Czasem myślę, że dla nich nawet tydzień czy miesiąc życia w poczuciu bezpieczeństwa, cieple, miłości znaczy dużo więcej, niż się nam wydaje.
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci bardzo, trzymaj się.
Dziekuję serdecznie
UsuńA jednak popatrz ilu pomogłaś, ilu dajesz dom. To ma wielki sens! Nastusia zaznała co to kochający dom, pełna miseczka. Odeszła, bo nie dała rady inaczej... Może zrobiła miejsce kolejnej bidzie...
OdpowiedzUsuńWiem, Gosieńko. Dziękuję
UsuńZrobiłaś wszystko co trzeba - jesteś dobrym człowiekiem - bardzo Ci współczuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziekuję bardzo za dobre słowo. Wątpliwości zawsze zostają...
UsuńWspółczuję, okropna wiadomość :(
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod słowami AgiB. Zawsze warto pomagać i dawać miłość, nawet jeśli ma to trwać chwilę, bo to naprawdę dużo.
Dziekuję Chimerko
UsuńSciskam Cie mocno, trzymaj sie, lzy sie kreca mi w oczach,jestes bardzo dobra osoba, pomagasz braciom mniejszym, usciski, ania
OdpowiedzUsuńDziekuję Aniu
UsuńPomaganie ZAWSZE ma sens, trzymaj się.
OdpowiedzUsuńMasz rację, warto!
UsuńPomaganie ZAWSZE ma sens, trzymaj się.
OdpowiedzUsuńJoasiu, bardzo mi przykro :(
OdpowiedzUsuńJa też rozumiem, jak to boli :(
Ale nie możesz się za to winić, że nie możesz im pomóc. Właśnie Ty dajesz futrzakom wszystko, czego im potrzeba. Cóż one by bez Ciebie zrobiły?
Trzymaj się jakoś...
Oby już teraz było tylko lepiej!
Dziekuję!
UsuńOby!
Nie myśl tak:)jesteś najlepszym z ludzi :)pomagasz tym bidom jak nikt,a takie są koleje losu,że rodzimy się aby umrzeć i zwierzaki także:)ale na ten czas .który spędziły z Tobą były szczęśliwe:)dałaś im wiarę w ludzi:)tulkam Cię mocno,mocno,moja kochana dzielna dziewczynko:)))
OdpowiedzUsuńSerdeczne dzięki Bożenko
UsuńKolejna kocia dusza powędrowała na drugą stronę tęczy...
OdpowiedzUsuńAsiu - masz dzięki tym, które odeszły, cudowną opiekę. One będą strzegły swojej pańci i jej stada. Wiem, że Ci ciężko i bardzo źle, więc przytulam. Ale nic nie dzieje się bez powodu...
Tak, Orionek uratował Kolibka przecież...
UsuńDziekuję Atuś!
Zdążyła poczuć, że jest kochana. Ściskam Cię mocno
OdpowiedzUsuńBuziaczki Asiu przesyłam....
OdpowiedzUsuń