Zamiast cieszyć się wiosną, słonkiem i tym, że jest u nas już 20 stopni, że jutro przyjeżdża do mnie Ivonn i wybieramy się na spotkanie robótkowe, że z Natką i Cyrylem lepiej, to sie martwię.
Zmartwienie jest wielkie. Z Zuzia naszą pierwszą najstarsza kotką jest bardzo źle.
Zuza ma ponad 11 lat. 30.03 minie 11 lat jak z nami mieszka, choć znałyśmy się wcześniej.
Zuza została znaleziona przez kolegę koło mojej byłej pracy 8.02.2013 roku. Jakiś "człowiek" wywalił kociątko w zaspę. Jednak kocie anioły nad nią czuwały, bo kolega wyszedł zapalić i wyjątkowo poszedł na drugą strone budynku. Wrócił z kotekiem. Zziębniętym, głodnym i bardzo chorym. Zuzka miał tak chore gardło, że nie była w stanie wydać z siebie dżwięku. Ile wtedy mogła mieć nie wiem, może 2, może 3 misiące.
Udało się Zuzę podleczyć. I miało być pięknie, ale...
W ciagu dnia koteczka była z nami w pracy, a po południu zostawała na ciepłej klatce schodowej, bo w firmie był alarm. Ale była bezpieczna. Nad naszą firmą były mieszkania. Jedno z nich wynajmowala dziewczyna, która zaczęła brać Zuzke do siebie. Koteczka bardzo ją pokoachała. Spała z nia w łóżku, jak usłyszała jej głos to pędziła aż się kurzyło. A tu raptem panna się wyprowadza i mówi, że nie może kota zabrać ze sobą i że od początku to wiedziała. Zabić to mało wrrr...
Nie muszę Wam mówić jak Zuza była smutna, osowiała. Ona nie z tych co lgną do każdego człowieka.
Pewnego dnia mój mąż (wtedy przyszły) przyjechał żeby mi coś w kompie pomóc ustawić. Przyszła Zuzka, wskoczyła Mu na kolana (ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, bo u nas na kolanach siedzieć nie chciała) i spojrzała w oczy. I tak w ciągu sekundy mój Mąż był kota. Usłyszałam tylko jedno pytanie :"Weźmieny kota?"
Czekaliśmy na koniec remontu w naszym mieszkaniu, więc Zuzka musiała poczekać jeszcze kilka dni.
Dogadała się z moim psem, po ponad roku nastapiło pierwsze dokocenie, potem dopsienie, a po przeprowadzce na wieś kolejne i kolejne dokocenia. Jedne na stałe inne na tymczas...
W mieście mieszkaliśmy na 4 pietrze, w centrum, więc nie było mowy o wychodzeniu. Na wsi Zuza odkrywała uroki włóczęgostwa, ale zawsze z umiarem i nie za daleko od domu.
Już od jakiegoś czasu widzieliśmy, że kicia się nam starzeje. Pisałam niedawno, że miała badania. Dostała leki. Od paru dni miała gorszy apetyt, a wczoraj zwymiotowała 2 razy i zaczęła się słaniać (dosłownie). Oczywiście pojechalismy do weta. Miala obnizoną temperaturę, jest odwodniona i strasznie słaba...
Dostaje kroplówki, wczoraj Wojtek (nasz wet - czy ja już pisałam, że Oni (klik) są cudowni?) dał jej leki i najważniejsze to kota dogrzewać.
Grzeje się na oknie, na podusi
Tu tez zrobiłam jej kroplówkę. Po prostu nienawidzę wbijania igieł i zwykle robi to mój Mąż, ale...
Mańka czuwa z drugiej strony okna.
Serce mi się ściska jak na nią patrzę. Wczorajszy wieczór spędziłam trzymając ją zawiniętą w koc na kolanach.
Aż się boję myśleć...
:(( To smutne, bolesne, ale czasem musimy pozwolić im odejść... Jestem z Tobą kochana Johano.
OdpowiedzUsuńWiem, zle jakoś nie umiem poddać się bez walki.
UsuńDziękuję Gosieńko
O boże to bardzo Ci współczuję. Biedna kicia. Trzymam za nią kciuki żeby poczuła się lepiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Dzięki serdeczne. Kciuki bardzo sie przydadzą.
UsuńAsiu, tak mi przykro. Trudno Cię pocieszyć w tej sytuacji...
OdpowiedzUsuńA jaka jest diagnoza, co tak osłabiło koteczkę?
Przytulam Cię z daleka...
Diagnozę dałoby sie postawic po kolejnych badaniach, ale nie udało nam się dziś pobrać krwi :(.
UsuńPoprzednie wyniki wykazały nieznaczne podwyższenie parametrów nerkowych. Miałe tez biegunki co jakis czas i podejrzenie pada na wirus... Ot z nerwów zapomnialam jaki.
Dzięki za wsparcie
Niestety, każdy wiek ma swoje prawa, ale trzymam kciuki za zdrowie koteczki, wszak koty mają 9 żyć prawda? Trzymajcie sie ciepło!
OdpowiedzUsuńNiby tak, ale skąd wiedzieć które to jej życie?
UsuńNa pewno swoje pierwsze prawdziwe i godne zaczęła jak spotkała Was, więc jeszcze trochę jej zostało szans :)
UsuńDziękuję za dobre słowa. Walczymy dzielnie.
UsuńRozumiem co czujesz i bardzo współczuję koteczce i Tobie. Trzeba miec nadzieję,że jeszcze będzie dobrze,bardzo Ci tego zyczę.Trzymam kciuki a Frania pazurki!
OdpowiedzUsuńNadzieje mamy, ale nikłą, niestety. Nie odpuszczamy jeszcze, ale...
UsuńDziękuję za słowa otuchy.
Joasiu-tak radośnie ,kolorowo,wiosennie było u Ciebie,a dziś tak bardzo smutno.Jest mi ogromnie przykro.
OdpowiedzUsuńDziękuję Carmen
Usuńto są właśnie skutki kochania:)ja też się tego boję,czasem pomyślę ,że Franek ma już ponad 10 lat i trzy prawie zgony to cierpnie mi skóra:)ludzie odchodzą,odchodzą i zwierzaki:)bardziej boli jak były członkami rodziny:)pozdrawiam cieplutko i trzymam kciuki:))może to chwilowy kryzys:)
OdpowiedzUsuńBo nasi futrzaści przyjaciele żyją zbyt krótko...
UsuńWalczymy.
dzięki za wsparcie
Mam psa Zuzię w tym samym wieku. Będę mocno trzymać kciuki za kocurkę, bo wiem jak trudna jest myśl o odejściu.. ale trzeba walczyć i pozytywnie myśleć. wysyłam milion uśmiechów!:)
OdpowiedzUsuńp.s. wszystkie Zuzie są taaakie słodkie:)
Oj słodkie Zuzie, słodkie :)
UsuńStaramy się mysleć pozytywnie. Tym bardziej, że własnie Zuzia troszkę zjadła :)
Martwię się, trzeba mieć nadzieję i wierzyć w mądrość lekarzy,
OdpowiedzUsuńściskam,
m.
Na razie to robimy wbrew lekarzom, ale chcemy dac jej szansę.
Usuńdzięki
Trzymaj się Jo, ślę dobre myśli z Kalinowa!
OdpowiedzUsuńCzujemy i dziękujemy :)
Usuńa może zarażony kleszcz
OdpowiedzUsuńja dziabnął , bo jak z nerkami cos się tak szybko dzieje to mi pachnie inwazją pierwotniaka po ukąszeniu kleszcza
koty są silne , da rade ,a 11 lat to jeszcze nie duzo , moja koteczka była ze mną 18 lat
trzymam kciuki za powodzenie kuracji
Przed kleszczami zabezpieczona, ale będe pamiętać.
UsuńDziękuję
mój pies tez był zabezpieczony , bo pilnuje tego , gdy zachorowała byłam pewna ze to coś innego , badania wykazały pierwotniaka
UsuńNo tak, te paskudy uodporniają się na środki zabezpieczające...
UsuńJejku, nie zazdroszczę.Wiem co przeżywasz, bo kiedyś to przechodziłam i niestety z przykrym finałem. U mnie za to dzisiaj radość, bo mój Książe po raz pierwszy buszował w ogrodzie i wygląda na to, że nie ma znaku po wypadku. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCieszę sie bardzo, że Książę ma się dobrze :)
UsuńDzięki za dobre słowa.
Biedna Kicia, a Ty razem z nią :( Dobrze wiem przez co przechodzisz, najpierw musiałam pożegnać się z Selmą I, a teraz z naszym Kingiem (w tym roku skończy 16 lat) nie jest najlepiej. Najgorsze jest to, że ciężko pomóc takiemu zwierzakowi, bo nie powie nam, co go boli, co by chciał itd.
OdpowiedzUsuńNo niestety, widać tylko, że cierpi, że coś jest nie tak...
UsuńAż mi się łezka zakręciła :-( Ale musisz myśleć pozytywnie, Zuza jest pod najlepszą opieką i po prostu musi być dobrze! Trzymajcie się!
OdpowiedzUsuńDzięki, niestety nie jest dobrze
UsuńBidusia. Tak mizernie wygląda :(
OdpowiedzUsuńSzkoda jej bardzo; 11 lat to dla kota dopiero połowa życia...
Jeśli to nerki, to może być różnie :(
Trzymam jednak kciuki, bo zawsze jest nadzieja, że będzie dobrze, ze wyjdzie z tego. Pozdrawiam! I kciuki za Zuzię :)
Dziękuję za wsparcie
UsuńCiężko jest pozwolić odejść tym, których się kocha.
OdpowiedzUsuńBardzo...
UsuńTez jestem z Toba, badz dzielna, i prosze badz dobrej mysli, tez przezywam takie rozterki, moja psina za 3 miesiace skonczy 15 lat, u mnie jest od ponad 8 lat i jest psem po mojej Mamie, tez czasami o niej mysle, ze oddejdzie , ale mysle, ze pojdzie do nich , do mojej Mamy do nieba,trzymaj sie, jestem z TOBA, duzo zdrowia dla koteczki, pa, ania
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa
UsuńNo i płaczę. Nie, ryczę!... :(
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Asieńko, może to tylko gorsze dni. Oby... :(
:*
UsuńTrzymam kciuki, żeby było dobrze, myśmy 2 lata temu pożegnali psiaka, potem rok bez zwierzątka i teraz mamy koteczkę, niech Wasza się wyliże :)
OdpowiedzUsuńDzięki za wsparcie
UsuńWyjdzie z tego! 11 lat to jeszcze nie starość. Trzymaj się!!!
OdpowiedzUsuńAle nie starzy też odchodzą...
UsuńBidulka... 11 lat to jeszcze nie jest czas na pożegnanie. MUSI z tego wyjść :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję
Usuńjak Zuzia? czy chociaz troszke lepiej?
OdpowiedzUsuńNiestety... ;(
OdpowiedzUsuńBardzo wspolczuje ci, jestem z TOBa, mysle o Tobie, juz jest w lepszym swiecie, trzymaj sie dzielnie,pozdrawiam, ania
OdpowiedzUsuń