czwartek, 27 marca 2014

Nie mam siły...

Czuję się bezsilna, zmęczona i sfrustrowana...
Nie opłakalismy jeszcze Zuzi, a jak tak dalej pójdzie to Nastka dołączy...
Od kilku dni nie chce jeść wcale. Znów schudła, znów wygląda fatalnie...
A już była silniejsza. Pchała się na dwór tak, że ciężo ją było powstrzymać, ale o tym pisłam TU.
Potem zaczęła sobie wskakiwać na ławę w kuchni.
Zaczęłam robić porządki z futerkiem. Tu Guśka ogląda co to takiego.
To tylko część kołtunów które z Nastki wyczesałam. A na niej niestety jeszcze bardzo dużo tego, bo większość futerka to kołtun.
Załamanie przyszło gdy wiosna, nie bacząc na Nastki fatalną formę, upomniała się o zachowanie gatunku. Kota zaczęła zawodzenia pod drzwiami. W poniedziałek dostała hormony, bo nie ma innej formy zatrzymania rujki w jej stanie. Ale apetyt nie wrócił...
Karmię ją na siłę strzykawką. Kto choć raz to robił wie jaka to "przyjemność". Podaję kroplówki i leki wzmacniające. Nienawidzę kłucia, ale nie mam wyjścia, bo Mąż jest w delegacji...
Nastka znów się słania. Ale wczoraj jakoś wlazła na kocią szafkę i spała z Guśką w koszyku, a potem przeniosła się na koci regał i tam spała do rana. Niestety rano musiałam jej pomóc zejść. Próbowała sama, ale jak to zobaczyłam to się wystraszyłam.
Była też wczoraj chwilkę na dworze. Pod kontrolą, ale bardzo chciała wyjść. Sma już nie wiem czy dobrze robię trzymając ja na siłę w domu... Patrzy na mnie z takim wyrzutem. Może powiennam pozwolić jej odejść?
Po prostu nie wiem co robić...
Tyllko łzy same płyną...

Dobrego dnia Wam życzę.

P.S. Bardzo serdecznie dziękuję za wsparcie, dobre myśli i wszystkie wpisy pod poprzednim postem. DZIĘKUJĘ!

23 komentarze:

  1. Dużo siłek Ci życzę. Czasami tak to właśnie jest, że to nie my decydujemy, tylko decyduje się za nas...
    A my możemy tylko być przez kawałek życia razem z naszymi zwierzętami i odebrać to jako wielki prezent, dar dla nas, który przychodzi i odchodzi w pewnym sensie kiedy sam chce...
    ściskam Cię mocno,
    m.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ryczę, jest mi smutno i nie potrafię Cię pocieszyć. Chcę mocno wierzyć, że będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana... Tylko tulę... Cóż mogę więcej... Smutno na serduchu...

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo Ci współczuję - Trzymaj się

    OdpowiedzUsuń
  5. Najgorsza jest bezsilność:( współczuję
    Trzymaj się

    OdpowiedzUsuń
  6. W tej sytuacji trzeba by określić co bardziej szkodzi na stan koci. Czy frustracja spowodowana zamknięciem, czy ewentualne niebezpieczeństwa spacerów. W takich momentach zawsze zdaję się na instynkt zwierza. Za mało wiemy o ich umysłach, żeby decydować za nich.

    OdpowiedzUsuń
  7. Joasiu, to takie trudne decyzje... Bardzo mi to przypomina sytuację sprzed kilku lat, gdy odchodziła jedna z moich kotek... Tak trudno się z tym pogodzić. Mimo wszystko życzę Ci dobrych myśli. I dużo siły, bo to, co przeżywasz tak mocno ją potrafi odebrać...
    Dbaj także o siebie, kochana dziewczynko.
    Przytulam Cię I Nastusię.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ma tu dobrej rady,może spróbuj takiej specjalnej pasty,ktora ma potrzebne składniki dla koci.Nie wiem,jak sie nazywa ale córka podawała kotce w podobnym stanie jak Twoja Natka. Los się uwziął na Ciebie,tak bardzo mi Was zal. Może jednak ją wypuśc i staraj się obserwować,gdzie pójdzie.Przytulam obie dziewczyny najserdeczniej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ech, Joasiu, trzymajcie się! Myślę o Was ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeśli nie chce jeść, to chyba nie ma już siły na życie. Pozwol jej zdecydować, ona potrafi pokazać, czy chce walczyć, czy woli spokojnie umrzeć. Może to jest kryzys, któremu dacie radę. Kicia wie, ze jest teraz kochana i to może dodac jej sił.Tak mi przykro. Wiem, jaki to ból. Ściskam Was czule

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo mi przykro z powodu Zuzi, trzymam kciuki za pozostałą ferajnę!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że do mnie zaglądasz i pozostawiasz ślad. :)