Powszechnie wiadomo, że koty maja swoje kocie sprawy i nic nikomu do tego. Mają swoje ścieżki, swoje humory i swoje pomysły. I należy to szanować. O ile psa można "mieć", o tyle z kotem można mieszkać... ;) No i jeszcze jest koci ogon. On żyje swoim życiem, nie zawsze robi to czego kot by od niego oczekiwał, ale czasem się przydaje... Na przykład jak kotu bardzo się nudzi, to można na własny lub cudzy ogon polować....
Można też zaanektować buty pana i prychać na każdą zbliżającą się istotę (nawet własną siostrę), a jak prychanie ni pomaga to przywalić łapą....
Franusia
Można mieć w nosie cały świat i się opalać... Gorzej, że słonko rozleniwia i zapominamy o przepaści między parapetem a grzejnikiem... Lądowanie raczej twarde, no chyba, że uda się grzejnika złapać....
Zuzia
A któż powiedział, ze należy pić z miski... Woda z wazonika na pani biurku zdecydowanie lepiej smakuje i przy okazji można sprawdzić co pani robi...
Mamba (jak się dobrze przyjrzycie to ozorek widać)
A potem można iść porobić przewroty i w połowie tych czynności zasnąć...
Mamba zwana ostatnio Zaliczką ;D Mała kotka to zaliczka na dużą kotkę ;)
Tylko Mania ostatnio do zdjęć pozować nie chce.... Więc ciut starszy portrecik
środa, 27 maja 2009
poniedziałek, 25 maja 2009
A to dopiero....
Usiłuję założyć ogród... Walczę dzielnie, sadzę rośliny i..... No właśnie to miał być mikołajek ( o ile dobrze pamiętam to właśnie w tym miejscu go sadziłam), a wyrosło... No właśnie co? Nie mam pojęcia. Podoba mi się bardzo, ale mikołajka mi szkoda....
Jaśminy kwitną tuż pod oknami i pachną obłędnie
Jaśminy kwitną tuż pod oknami i pachną obłędnie
niedziela, 24 maja 2009
Imieninowo
Zapraszam na ciasteczko i herbatkę "uśmiech o poranku"- prezent od koleżanki, bo ja "herbaciara" jestem :D Lub kawkę :D
Wszystkim moim imienniczkom życzę spełnienie marzeń!
Wczoraj miałam gości i dostałam piękne lilie do ogrodu :D
Pluje sobie w brodę, ale nie zrobiłam fotek wspaniałym szaszłykom jakie wyczarował mój mąż. Zrobił je tak pyszne, że chyba nic innego już z grilla nie będę chciała jeść. A że grill to mężowe królestwo, więc.... Oby sezon trwał jak najdłużej ;D
poniedziałek, 18 maja 2009
Kremówki i...
Weekend minął pracowicie, ale i z przyjemnościami. Ot na przykład zrobiłam leniwe kremówki. Przepis od Dorotki.
Przyznam szczerze, że od kiedy odkryłam ciasta na krakersach, to zawsze mam je w szafce. :D
Zakwitły jaśminy :D Na razie nieśmiało pierwsze pąki się rozwijają, ale już są! Ptaki wyczyniają koncerty całą dobę, bo i słowiki mieszkają niedaleko i nocna cisza rozbrzmiewa ich trelami.
No i jeszcze irysami się pochwalę. Te duże dostałam od mamy koleżanki, a te małe, dwukolorowe już tu były.
I barwinek jeszcze kwitnie.
A że kwiatków ciągle mam mało zrobiłam kwiatkowy lampionik.
Przyznam szczerze, że od kiedy odkryłam ciasta na krakersach, to zawsze mam je w szafce. :D
Zakwitły jaśminy :D Na razie nieśmiało pierwsze pąki się rozwijają, ale już są! Ptaki wyczyniają koncerty całą dobę, bo i słowiki mieszkają niedaleko i nocna cisza rozbrzmiewa ich trelami.
No i jeszcze irysami się pochwalę. Te duże dostałam od mamy koleżanki, a te małe, dwukolorowe już tu były.
I barwinek jeszcze kwitnie.
A że kwiatków ciągle mam mało zrobiłam kwiatkowy lampionik.
Etykiety:
decoupage,
kulinaria,
ogrodniczo
piątek, 15 maja 2009
Boćki z Przygodzic
Wczoraj koleżanka podrzuciła mi adres www.bociany.ittv.pl
Zapraszam Was do podglądania bocianów. Włączcie dźwięk!
Wczoraj wieczorem były dziury w 2 jajkach. Dziś są już 2 młode!
Miłego podglądania :D
Zapraszam Was do podglądania bocianów. Włączcie dźwięk!
Wczoraj wieczorem były dziury w 2 jajkach. Dziś są już 2 młode!
Miłego podglądania :D
wtorek, 12 maja 2009
Grypsko i kot stóżujący...
Jakieś paskudne grypsko, które napadło mnie nagle i bez ostrzeżenia w niedzielny poranek pokrzyżowało moje plany... I prace które czekały na ostatnią warstwę lakieru, cieniowanie itp. czekają nadal. A ja kicham i smarkam, aż się dom trzęsie... Na całe szczęście miną już koszmarny ból mięśni, więc pewnie mimo wszystko złapię za pędzel.
A tu moja Franusia. Pilnuje butów Pana i wejścia do domu.... Oczywiście na śpiąco. Ale co podkradałam się z aparatem, to się budziła... Dobry kotek domu pilnuje. Trzeba wspomagać psy, czyż nie? :D
A tu moja Franusia. Pilnuje butów Pana i wejścia do domu.... Oczywiście na śpiąco. Ale co podkradałam się z aparatem, to się budziła... Dobry kotek domu pilnuje. Trzeba wspomagać psy, czyż nie? :D
sobota, 9 maja 2009
Karolinka ;)....
....czyli szarlotka. Od Charlotty oczywiście. Nowe miano popularnego ciasta, to efekt naszych słownych z wygłupów. Chyba już tak zostanie, choć pieczenie Karolinki brzmi dość makabrycznie....
Oto przepis:
Ciasto:
50 dkg mąki,
10 dkg cukru,
3 jaja, szczypta soli,
cukier waniliowy,
4 łyżeczki proszku do pieczenia
Mąkę wymieszać z proszkiem i cukrami, dodać resztę składników i zagnieść ciasto.
Nadzienie:
1kg jabłek,
10 dkg cukru i 2 cukry waniliowe
cynamon, rodzynki
Jabłka obrać i zetrzeć na tarce(duże otwory). Odcisnąć nadmiar soku, wymieszać z reszta dodatków.
Wyłożyć 2/3 ciasta na natłuszczoną blachę, wyłożyć jabłka i przykryć pozostałym ciastem (rozwałkowanym). Po upieczeniu na złoto posypać cukrem pudrem.
Często odciskam nadmiar soku już po zmieszaniu z cukrami i pozostawieni na chwilę. Soczek wypijamy.
Tym razem jabłuszka były ze słoika. Warto było przez pół jesieni latać do sadu i stać przy garach. Teraz tylko zagniatam ciasto, otwieram słoiki (mężowskimi rękami, bo się zassały że hej)i blacha ląduje w piecu :D
I zdjęcie części naszego "ogrodu" specjalnie dla Ori. Na pierwszym planie po prawej stronie pozostałości po poprzednich właścicielach :/ Wyrzucamy i wyrzucamy... Druga większa część ogrodu za sadkiem...
piątek, 8 maja 2009
Wyróżnienia i takie sobie karteczki
Zostałam wręcz zasypana wyróżnieniami. Dostałam ich tyle, że już nie pamiętam od której z Was które. Od niektórych po 2. Zostałam obdarowana Kreatywnymi kotami i wyróżnieniem "Blog pełen pomysłów" Bardzo, bardzo miłym Paniom dziękuję i nie patrząc na zasady nominuję wszystkie moje ulubione blogi (te z paska). A tych co i rusz przybywa, co mnie bardzo cieszy :D Tyle fajnych osób poznałam i poznaję dzięki blogowi!
Kartkowałam ostatnio troszkę.
Kartka w 2 odsłonach.
Niedawno u Rybiookiej wypatrzyłam kartkę - pamiątkę Chrztu. No i mnie wzięło na owale. :D
"Od wonnych bzów, szalonych bzów wprost w głowie sie kręci..."
Te bzy były, przynajmniej dla mnie, jednym z argumentów za kupnem naszego domku. Bzy, jaśmin i forsycja. Zawsze chciałam ja mieć koło domu i mam :D Nie umiem wybarać jednego zdjęcia, wybaczcie....
Dziś rano irys miał jeszcze tylko stulony pąk. Ale słonko przygrzało i....
A nad irysami szykują się do kwitnięcia winogrona. Całkiem sporo maja kwiatów w tym roku. Będzie mus winogronowy i może winko...
A na parapecie w sypialni króluje otrzymany od męża niecierpek.
Dziś rano irys miał jeszcze tylko stulony pąk. Ale słonko przygrzało i....
A nad irysami szykują się do kwitnięcia winogrona. Całkiem sporo maja kwiatów w tym roku. Będzie mus winogronowy i może winko...
A na parapecie w sypialni króluje otrzymany od męża niecierpek.
sobota, 2 maja 2009
Szaleństw na stolnicy ciąg dalszy ;)
Jak już się dorwałam do tej stolnicy, to teraz będę nadrabiać 2 lata nieużywania tegoż sprzętu i ościennych typu wałek ;)
Cisto krucho drożdżowe nadziałam masą makową (w formie pierożków - na fotce schnie na nich lukier) i dżemem o smaku różanym (okrągłe)
Cisto jest super! Miękkie, elastyczne, świetnie się na nim pracuje. Proste w wykonaniu, o wszechstronnym zastosowaniu, bo nie ma w nim cukru. A więc pełna dowolność nadzień. Hulaj dusza! Nadaje się i do słodkości - nadzienia z dżemów, makowe, serowe, orzechowe jak i na słono. Robiłam z niego paszteciki, pierogi z kapustą i grzybami, koperty z nadzieniem z sera żółtego i pieczarek i co nam tylko do głowy przyjdzie. Forma też dowolna. Pierogi, koperty, paszteciki, rogaliki. Można też nie nadziewać tylko zrobić wianuszki i osypać je makiem i cukrem, cukrem z wanilią, cukrem z cynamonem. W formie obsypywanych ciastek też robiłam.
No ale czas na przepis. Pierwotnie właśnie na wianuszki.
Ciasto krucho-drożdżowe
4 szklanki mąki
szklanka śmietany
2dkg drożdży
25dkg margaryny
Mąką posiekać z margaryną. Drożdże rozpuścić w śmietanie i dodać do mąki. Zagnieść.
Pieczemy na złoto na blaszce wysmarowanej tłuszczem (smaruję tylko przed pierwszym nałożeniem).
Dobre na zimno i na ciepło. Co ważne można spokojnie upiec wcześniej i podgrzać w piekarniku przed podaniem.
No i jeszcze coś na koniec. Ze stolnicą ma tyle wspólnego, że pozował na niej do fotki;). Chlebuś domowy autorstwa mojego męża. Na zakwasie. Pszenno-żytni. Pycha! Przepisem się podzielić nie mogę, bo robimy chleb "na oko". Oczywiście ze "śmieciami" różnymi. Maszyna do chleba to super wynalazek! Wprawdzie my używamy jaj tylko do mieszania i pieczenia, ale i tak mocno ułatwia pracę. Marzy mi się prawdziwy piec chlebowy, ale... No marzy mi się :D
Cisto krucho drożdżowe nadziałam masą makową (w formie pierożków - na fotce schnie na nich lukier) i dżemem o smaku różanym (okrągłe)
Cisto jest super! Miękkie, elastyczne, świetnie się na nim pracuje. Proste w wykonaniu, o wszechstronnym zastosowaniu, bo nie ma w nim cukru. A więc pełna dowolność nadzień. Hulaj dusza! Nadaje się i do słodkości - nadzienia z dżemów, makowe, serowe, orzechowe jak i na słono. Robiłam z niego paszteciki, pierogi z kapustą i grzybami, koperty z nadzieniem z sera żółtego i pieczarek i co nam tylko do głowy przyjdzie. Forma też dowolna. Pierogi, koperty, paszteciki, rogaliki. Można też nie nadziewać tylko zrobić wianuszki i osypać je makiem i cukrem, cukrem z wanilią, cukrem z cynamonem. W formie obsypywanych ciastek też robiłam.
No ale czas na przepis. Pierwotnie właśnie na wianuszki.
Ciasto krucho-drożdżowe
4 szklanki mąki
szklanka śmietany
2dkg drożdży
25dkg margaryny
Mąką posiekać z margaryną. Drożdże rozpuścić w śmietanie i dodać do mąki. Zagnieść.
Pieczemy na złoto na blaszce wysmarowanej tłuszczem (smaruję tylko przed pierwszym nałożeniem).
Dobre na zimno i na ciepło. Co ważne można spokojnie upiec wcześniej i podgrzać w piekarniku przed podaniem.
No i jeszcze coś na koniec. Ze stolnicą ma tyle wspólnego, że pozował na niej do fotki;). Chlebuś domowy autorstwa mojego męża. Na zakwasie. Pszenno-żytni. Pycha! Przepisem się podzielić nie mogę, bo robimy chleb "na oko". Oczywiście ze "śmieciami" różnymi. Maszyna do chleba to super wynalazek! Wprawdzie my używamy jaj tylko do mieszania i pieczenia, ale i tak mocno ułatwia pracę. Marzy mi się prawdziwy piec chlebowy, ale... No marzy mi się :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)