poniedziałek, 16 lutego 2009

Róża



Z racji tego, że Walentynek nie obchodzimy dostałam od męża różyczkę :D


Na fotce kwiatek jest sporo większy niż w rzeczywistości :D

W sobotę wspominaliśmy pierwszy "walentynkowy" obiad, który jedliśmy w naszym domu. Było to 2 lata temu. Nie było śniegu i był piękny słoneczny dzień. W ramach przerwy w kuciu tynków siedliśmy w tym słonku na progu naszego domu i jedliśmy jednym widelcem i z jednej puszki konserwę turystyczną :D Wbrew pozorom było to bardzo romantyczne :D

A teraz troszkę biżu. To ciągle stare prace. Tym razem wszystkie robione dla mnie :D




12 komentarzy:

  1. Pierwsze kolczyki najpiękniejsze :)
    A różyczki zazdroszczę. Moją jakieś białe robale zjadły i jakoś ciężko mi się zdecydować na nową.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki bardzo!
    Robale pewnie przyniosłaś z różyczką z kwiaciarni. Czasem tak się niestety dzieje. Moja w lecie powędruje od ogródka :D

    OdpowiedzUsuń
  3. O nie...jakie piękne te kolczyki...
    Ja też kiedys miałam taką różyczkę i zaczęła chorowac po pewnym czasie...i padła w końcu..
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się twoje wspomnienie romantycznej kolacji z konserwą turystyczną. Fajni ludzie umieją znaleźć magię w prozaicznych sytuacjach i nie trzeba do tego kandelabrów.
    Różyczka śliczna - na pewno się przyjmie. Kolczyki urocze.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się pomysł bojkotowania Walentynek przez wręczanie róż:)
    Cudowne wspomnienie kolacyjne:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo sympatyczne obiadowe wspomnienia:)
    Kolczyki z pierwszej fotki urocze bardzo:)
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Joasiu piękna różyczka; a wspomnienie Twoich walentynek przypomina mi czas kiedy w przerwach w kuciu, opalaniu farb itd. przychodził czasem taki miły moment.. teraz już nie muszę chodzić slalomem po domu, ale z kolei stwierdzam, że chyba się od remontów uzależniłam - ciągle coś zmieniam... A dziś kupiłam sobie lawendę, właśnie schnie doniczka na nią (pomalowałam na biało :) )

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach, te wspomnienia... Kolejny raz potwierdza się, że: nie ważne co, nieważne gdzie, ale ważne z kim. Urocza różyczka- oby wytrwała do lata. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Joaś u Ciebie jak zawsze ciepło i romantycznie. Ja nawet różyczki nie dostałam ale tak to już jest z moim mężuśkiem ;) mimo wszystko nie zamieniłabym go na innego ;)
    Podobnie jak poprzedniczkom pierwsze kolczyki przypadły mi do gustu ale i cała reszta wyśmienicie się prezentuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeśli chodzi o kolczyki, dla mnie jesteś mistrzynią, bardzo ładne, oryginalne i chyba masz ich tak dużo,że nosisz codziennie inne:)
    Róza wspaniała, a szczególnie jej zdjęcie w zbliżeniu. w ogrodzie się przyjmie, tylko nie będzie już miniaturką:)

    OdpowiedzUsuń
  11. There are various reasons why folks favor this belt.



    Feel free to surf to my blog post flex belt coupons

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że do mnie zaglądasz i pozostawiasz ślad. :)