Pierwsze moje poranne spojrzenie za okno spowodowało, że głębiej wlazłam pod kołdrę - było bieluśko. Teraz już się stopiło, ale pada śnieg, albo deszcze, albo jedno i drugie na raz. I gdzie ta wiosna? Tzw. biomet chyba mocno kiepski, bo snuję się niczym duch i nic mi nie idzie....
Może kolejna kawa postawi mnie na nogi?
A na poprawę nastroju decu świeczki - klejone "na żelazko". Pierwsze jakie popełniłam. Żadnych ozdobników nie będzie, bo mam zamiar je spalić, a nie mam ochoty na efekty specjalne typu płonący crackle ;)


I jeszcze skończona niedawno serwetka. Ponieważ jest dość duża (75cm średnicy), to,w tej chwili, nie bardzo mam gdzie ją napiąć. Na razie została delikatnie przeprasowana na lewej stronie i będę myśleć co dalej ;)

Wiem, że fotki kiepskie, ale pogoda nie sprzyja.