środa, 27 stycznia 2010

Kolorowe zakupy

Tak na chwilkę wpadam pochwalić się kolorowymi zakupami, które uczyniłam ostatnio.




Z kordonków już dziergam. Pochwalą się niebawem. Guziczkom po prostu nie mogłam się oprzeć. Nie wiem jeszcze do czego ich użyję, ale i tak mnie cieszą ;).

Z radością informuję, że Bartuś i Rudi maja od weekendu nowe domki. :D Pomogło ogłoszenie umieszczone na portalu e-zwierzak. Banerek możecie zobaczyć na pasku obok. Może i Wy zechcecie umieścić go na swoich blogach. Tyle bezdomnych zwierzaków czeka by ofiarować swoje serduszko za ciepły kąt i miskę jedzenia. Bardzo dużo ogłoszeń na portalu umieszczanych jest przez schroniska, przytuliska i fundacje.

Chciałam Wam bardzo podziękować za tyle ciepłych słów. Powiem szczerze, że wprawiły nas w zakłopotanie... W końcu nie robimy nic niezwykłego...
Pozdrawiam serdecznie Wszystkich odwiedzających

środa, 20 stycznia 2010

Dobre domy pilnie poszukiwane!

Dostałam mail od pani Zofii z Jeleniej Góry. Udało jej się uwolnić z łańcucha psa. Szukamy dla niego domu. Może ktoś z Was może pomóc?


"Moje" podwórkowce też szukają domów. Komu śliczne koteczki?
Braciszkowie


Rudi


Bartuś


Mój mąż napisał takie ogłoszenie, że się popłakałam. Tu możecie je przeczytać, niestety w wersji okrojonej, bo za długie było... Będzie jeszcze w innym miejscu, ale muszę poczekać na akceptację. Rudi pozdrawia Was z moich kolan, hna - o właśnie coś do Was napisał ;D. A Bartuś z kociego domeczku mruczy.

Odpowiadając na komentarze:
Ipso! dziękuję za odwiedziny. Na Twoim blogu naoglądałm się cudeniek :D
Iwuś!Ciesze się bardzo! :D
Magodo! To również dzięki Tobie. :*
Małgosiu! Dziękuję za wzór. Właśnie dumam nad kolorem nici :D
Kocie, Lejdik! Tak trzymać! Gra Pollanny górą! :D
Beo! Życzą zimy w taki razie!
Atuś! Stopnieją, stopnieją. Z każdym dniem bliżej do wiosny.
Marysiu, Aagoo! dziękuję za odwiedziny.
Cieszę się niezmiernie, że się Wam moje dłubanki podobają. Aż chce się robić następne. Niedługo pojawią się te które zrobiłam wczoraj. :D I dziękuję za wszystkie odwiedziny!
Pozdrawiam serdecznie.

niedziela, 17 stycznia 2010

Fioletowy zawrót głowy

Dziękuję Wam serdecznie za wszystkie miłe komentarze. Ciesze się, że moje prace się Wam podobają :D
Tym razem świeżutkie (z poniedziałku). Powstało więcej prac, ale z pewnych względów nie mogę ich jeszcze pokazać ;D

A teraz...
Kolczykowo-fioletowo.






No, jeden komplecik się trafił...


I coś z przezroczystymi koralikami. Skojarzyły mi się z bryłkami lodu. A w końcu mamy zimę :D


A żeby całkiem nie sfioletowieć ;D... bransoletka, którą wydłubałam leżąc w łóżku jak jeszcze byłam chora.


U nas dziś padał śnieg i pobielił ten poprzedni, który już nie był taki śliczny jak na początku.
Tak przy okazji zimy i słyszanego wokół narzekania naszła mnie refleksja, że bardzo, bardzo mało osób umie się cieszyć drobiazgami życia codziennego... Chodzą po ulicach, ogrodach, parkach ze spuszczoną głową i wzrokiem utkwionym w czubki własnych butów... A czasem warto spojrzeć wokół uważniej i dostrzec ile jest piękna w ośnieżonej gałązce, wróblu, psie czy drugim człowieku. Pamiętacie "Pollyannę" i jej grę? W psychologii nazywa się to "słodkie cytryny". Należy w każdej, nawet dla nas kiepskiej, sytuacji znaleźć coś pozytywnego. Spróbujcie! To naprawdę działa! Może na początku nie jest łatwo, ale potem to wchodzi w krew i życie jest piękniejsze choć na pozór nic się nie zmieniło ;)
Dużo optymizmu Wam życzę i radości z zimy mino grzęźnięcia w zaspach :D

wtorek, 12 stycznia 2010

Zaległości - naszyjnikowo

Z radością widzę, że odwiedza mnie i pozostawia ślad swojej bytności kilka nowych osób. Bardzo Wam dziękuję i cieszę się, że tu zaglądacie. Zajrzałam i do Was, ale nie wszędzie pozostawiłam po sobie ślad. Z pewnością niedługo to nadrobię :D

A teraz zaległości o których pisałam wcześniej. Tym razem naszyjnikowe.
Bursztynowe.








Był jeszcze jeden bursztynowy, ale dostała go moja siostrzyczka zanim zrobiłam mu zdjęcia. Nadrobimy to przy okazji.

I z masy perłowej.













No, wystarczy na razie ;)

Postanowiłam wzorem koleżanek zacząć odpowiadać na komentarze tutaj. :D
I powiem Wam, że od kiedy mieszkam na wsi znów lubię zimę. W centrum miasta jej nie lubiłam, nie widziałam jej piękna. I nie przeszkadza mi, że do kotłowni brnę w śniegu, który wsypuje mi się do butów. Dzisiejsze testowanie nowej łopaty do odśnieżania dało mi wiele radości. Cieszyłam się jak dziecko. Szkoda tylko, że mąż nie dał się namówić na śnieżkową bitwę... Zachwytu zimą Wam życzę :D
Pozdrawiam Was serdecznie Jo-hanah

niedziela, 10 stycznia 2010

Zasypało nas....

Taki mamy widok za oknem:

To coś w poziomie to iglak wysokości ok.4m. Śnieg przygiął jedną jego część. Druga stoi bo oparła się o dom. Sosnowe gałęzie które były na wysokości 2 metrów sięgają ziemi... Zaspę mamy na podwórku taka do pół uda, a śniegu jest tak do pół łydki. I dalej sypie.
I bardzo mi się taka zima podoba :D, bo za oknem biało,czysto, a w domu na kominku trzaska ogień, cieszymy się świątecznymi dekoracjami




Zajadamy ciasto i popijamy herbatką z syropem pomarańczowym, czytamy....



Ciasto maślane (przepis pochodzi w książki "Przepisy babuni-ciasta" Dr Oetkera)
Ciasto:
30dkg mąki pszennej
1 małe opakowanie proszku do pieczenia
15dkg twarogu
6 łyżek oleju
6łyżek mleka
7,5 dkg cukru
1 cukier waniliowy
szczypta soli
7,5 dkg rodzynek
Z podanych składników zagnieść ciasto. Można to zrobić mikserem, ja robię ręcznie. Na końcu wgnieść w ciasto rodzynki. Ale możecie ich też nie dawać. Następnym razem spróbuję zrobić bez rodzynek.
Ciasto rozwałkowujemy na blasze natłuszczonej lub z papierem do pieczenia i dajemy na nie:
12,5 dkg masła (pokrojonego w cieniutkie plasterki lub stopionego - ja topiłam)
7,5dkg cukru, 1 cukier waniliowy, 5dkg płatków migdałowych mieszamy o obsypujemy ciasto.
Ciasto nakrywamy zgniecioną folią aluminiową i pieczemy. Najbardziej smakowało mi jeszcze lekko ciepłe :D



W domu pachnie świeżym chlebem i pieczonymi w cukrze orzechami...

Żeby jednak nie było tak różowo nasze koty przechodzą koci katar. Pewnie przynieśliśmy go od tych szkrabów... Większość już zdrowieje, ale z Filipkiem i Franka nie najlepiej. razy dziennie dajemy leki w tabletkach. Kto ma koty wie jaka to przyjemność ;)
No i we wtorek przepadło Malwinka... Ta mała czarna koteczka... Nie było nas w domu, a jak wróciliśmy to jej nie było.. Mam nadzieje, że leży sobie na jakimś ciepłym fotelu i mruczy komuś do ucha. Innej opcji nie dopuszczam do głosu...

niedziela, 3 stycznia 2010

Pralinkę, ciasteczko?

Dziękuję serdecznie za wszystkie życzenia. Pięknie jest wiedzieć, że tyle serdecznych osób jest na świecie i dobrze mi życzy :D

Nasze sylwestrowo-noworoczne słodkości :D Skromne w tym roku, bo to choróbsko... :/

Te kulki w czekoladzie to domowe bounty. Przepis znajdziecie u Dorotki. Jej blog jest skarbnicą przepisów i rad cukierniczych wszelkich. Polecam gorąco!



Przepis na ciasteczka dostałam od koleżanki. Dlatego nazywamy je ciasteczkami Ewy :D
Porcja jest bardzo godna, ale świetnie się je przechowuje w metalowych puszkach lub pudełkach po lodach. :D No i jakoś zaskakująco szybko znikają ;D

1kg mąki
Kostka smalcu (250g)
Kostka margaryny (250g)
Duży kubek śmietany
1 proszek do pieczenia na 1 kg mąki
1 całe jajko i 2 żółtka (białka zostawiamy do smarowania ciastek).
Wszystkie składniki dokładnie zagniatamy i chowamy ciasto do lodówki co najmniej na noc. Wałkujemy (cienko, bo mocno rosną w górę), smarujemy białkiem i obsypujemy cukrem. Ja kroje radełkiem na paski i na prostokąciki. Można ozdobić orzechem, migdałem.



Znów mam przerwę w nadrabiani zaległości blogowych, bo choróbsko nie chce odpuścić.. :/ Rozpoczęłam zmasowany atak antybiotykowy i zobaczymy co będzie... A teraz wracam do łóżka się kurować.
Pięknej niedzieli Wam życzę

piątek, 1 stycznia 2010

Do Siego Roku!

Wszystkim Wam mili moi życzę aby ten Rok, w który właśnie weszliśmy, przyniósł radość, spełnienie marzeń, postawił na drodze cudownych ludzi. Obyśmy w każdym z 365 dni które przed nami co najmniej raz się uśmiechnęli!

Za oknem szaro i niemiło, ale w domu ciepło, przytulnie...


Zobaczcie jakie mam grudniki!





I moja tegoroczna gwiazda betlejemska