czwartek, 22 września 2011

Przedstawiam się

Dzień dobry! Kłaniam się! To ja Kolibek. Pan tak na mnie mówi, bo podobno jak biegnę, to się kolibię. Ciekawe co to znaczy?


Od tygodnia mieszkam we wrzosowym domu... A skąd się tu wziąłem?
Tydzień temu Jo-hanah jechała do Alexy na babskie ploteczki. I wypatrzyła mnie na poboczu przy drodze krajowej nr 94 na obwodnicy Brzegu. Tyle aut tamtędy jechało i nikt mnie nie wiedział, nikt się nie zatrzymał. Może dlatego, że tam się nie wolno zatrzymywać? Jednak Jo-hanah dała radę. Zostawiała auto w bocznej dróżce i po mnie przyszła. Mimo, że byłem bardzo słabiutki postanowiłem uciec. Wlazłam za barierę ochronną. Ale ona nie dała się spławić i wąskiej, długiej sukience przelazła przez tę barierę (mówi, że woli nie myśleć co myśleli o niej kierowcy przejeżdżający obok). Jak już mnie dotknęła i chciała wziąć na ręce, to się bardzo broniłem. Chciałam drapać i gryźć i bardzo prychałem. Ale ona i tak mnie trzymała i mówiła, mówiła... Nie miałem już sił się bronić. Wsadziła mnie do torebki, ciemno tam było i ciepło. A potem szliśmy i szliśmy do samochodu. Tam przełożyłam mnie do fioletowego kuferka na robótki szydełkowe. (Widzicie go na zdjęciu.)


I tak pojechaliśmy do pani Ali. Kobitki przełożyły mnie do koszyka, a ja dalej się bałem i prychałem. Ale ta moja pańcia uparta i delikatnie głaskała mnie po głowie. Szybko się połapałem, że jednak nie chce mi zrobić krzywdy więc zacząłem mruczeć. Dostałem do zjedzenia kawałeczek pasztetu (bo nic innego nadającego się dla mnie nie było). Ach jaki byłem strasznie głodny! Potem były jeszcze 2 kawałeczki. Jest mi trochę głupio, bo przeze mnie biedny Ramzes siedział zamknięty w łazience.
W czasie jazdy do domu (już w wygodnym koszyku) trochę płakałem. W końcu nie wiedziałam czy znów mnie nie wyrzucą...
A potem poznałem Pana. W jego dłoniach jest naprawdę bezpiecznie.




No i koty... Na początku to mnie nie chciały. Prychały, biły. Ale teraz żyjemy w przyjaźni. Śpimy razem, jemy razem i bawimy się razem.
Z Tolcią wcinamy.

Z Filemonem


Odpoczywamy z Bonifacym



Z Filemonem i Bonifacym

Z Tolcią i Bonifacym (on to na nas mało zwraca uwagę i nie chce się bawić, no ale to jest dorosły Pan Kot)


I jeszcze Protazy. Wcale się go nie bałem! A on bardzo chciał mnie przytulić.


Jestem jeszcze bardzo malutki. Pani mówi, że mam najwyżej miesiąc. Ale rosnę!

31 komentarzy:

  1. Prawdziwa niespodzianka na leśnej drodze :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ho, ho ho!
    Ale Wam się rodzinka rozrasta.
    Wspaniałe radosne maleństwo, niech się dobrze rozwija,
    Uściski od naszego sześcio-kociego-stada ;)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  3. O Boże, jaka ciepła opowieść o adopcji, tyle serca dla zwierząt, bardzo mocno pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki słodziutki jest!
    Joasiu jestes niesamowita!
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale się zaczytałam ....Kochane zwierzaki.Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  6. Co za tydzień:)
    Z nami od piątku także mieszka nowy koteczek, znaleziony chory i głodny. To czteromiesięczny chłopczyk, nasze trzecie kocie dziecko:). Nazwaliśmy go Bezik.
    Cieszę się, że te kocie szczęście trafiło na Was:)
    Pozdrawiam serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak pięknie opowiedziana historia

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko jakie to szczęście , że to cudo trafiło w odpowiednie ręce :) Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  9. Ależ sympatyczne znalezisko!:)))Kociaczek wygląda bardzo słodko, jak to dobrze, że mu się taka ludzka pańcia trafiła:)))Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  10. Uff, serce mi stanęło przy tym opisie, ale co za radość, że maleństwo jest w takich rękach!
    Trochę mnie jednak zżera ciekawość: czy byłaś w szpilkach?;-)
    Całuję:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam wielki szacunek dla ludzi którzy przygarniają bezdomne zwierzęta.Mieszkam od 10-ciu lat na wsi,i mam warunki żeby zaopiekować biednymi nieszczęśnikami.Sama mam 4 koty i trzy psy i tylko dwa koty są moje od urodzenia reszta to przygarnięte psy również/nie wspomnę o tych które odeszły czy zaginęły a było ich 11 i trzy psy/.Kociaki są przemiłe.Życzę wszystkiego najlepszego a kociakom tak serdecznej opieki.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jesteś niesamowita.
    Aż się popłakałam.
    Cudowny Maluch!

    OdpowiedzUsuń
  13. Kolibku - miałeś masę szczęścia, że na Twojej drodze stanęła/jechała Joanna. To dusza człowiek! Nie da Ci zginąć. Ani jej mąż.
    Ale to już sam na pewno już wiesz :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękna historia! Gratulujemy Wam kota i Kotkowi TAKICH opiekunów :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Que preciosidad de gatito!!!!! que tierno.....cuídalo mucho. Besos

    Chelo

    OdpowiedzUsuń
  16. Que preciosidad de gatito!!!!! que tierno.....cuídalo mucho. Besos

    Chelo

    OdpowiedzUsuń
  17. O jakie cudo! Ale mordkę ma charakterną. Miało maleństwo farta, a Ty.... jesteś wspaniałą osobą!!

    Miziaki dla Kolibka i uściski dla Ciebie

    OdpowiedzUsuń
  18. Kolibek jest cudny.... Jak zwykle pewnie czekał na Ciebie...
    Tak się właśnie zastanawiam, czy to Ty jedziesz tam, gdzie kocurki sa, czy to właśnie kocurki czekają na drodze, po której będziesz jechała...
    A dzisiaj taki kocurek (zresztą nazywa się Benio :) wlazł do koszyka w wózku i miałam Frania i Benia :)
    Serdecznie pozdrawiam i jednocześnie zapraszam na swoje rocznicowe candy i mam nadzieję, że spotkamy się w przyszłym tygodniu ;0
    Jagodzianka.

    OdpowiedzUsuń
  19. Skąd się tam ta kocina wzięła, jaka zła ręka ją tam zostawiła.
    Wielka jesteś! Dzięki w imieniu kotka. To znaczy, że nie wszyscy choć zabiegani zamykają się na otoczenie. Wierzę w człowieka... nie wielu by się zatrzymało, a wtedy...

    OdpowiedzUsuń
  20. Dobra opowieść na dobranoc , zakończenie z happy endem , bohaterowie jakby znajomi tylko nie narysowani , ale prawdziwi .
    Fantastyczne zdjęcia , pozdrawiam Kocich Opiekunów -Yrsa

    OdpowiedzUsuń
  21. Ależ cudo-i jakże się cieszę,że kolejne biedactwo znalazło nowy dom . Jesteś kochana :)
    buziaki ogromne

    OdpowiedzUsuń
  22. Muy lindos gatitos, yo tengo un gato puto

    OdpowiedzUsuń
  23. Piekny kociak i piekne Twoj zwierzyniec,mily post bardzo,dziekuje i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. Jaki cudny!!!!Kolibek-oczywiście i inne Twoje zwierzaczki-śliczności.Pozdrawiam ciepło i zapraszam:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Dobrze tak Ramzesowi!Fajnie opowiedziane,pozdrowienia dla Alexy,ktora zniknela!:))

    OdpowiedzUsuń
  26. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  27. Cudnosci.
    Dobrze,ze sa jeszcze na swiecie ludzie tacy jak Ty.

    OdpowiedzUsuń
  28. Twoje relacje z zycia kotków sa fantastyczne. Łezka pociekła. Musicie być cudownymi ludźmi.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że do mnie zaglądasz i pozostawiasz ślad. :)