Znów mnie długo nie było... Ale tak ten czas leci. Niby dni się dłużą, ale tygodnie i miesiące umykają nie wiadomo kiedy.
Lato dopisuje więc całe dnie spędzamy z synusiem na dworze. Mało czasu zostaje na całą resztę, a na komp dla przyjemności chyba najmniej. Tym bardziej, że ostatnio wprost połykam książki :) I bardzo mi z tym dobrze :D
Dziś (a w zasadzie wczoraj, bo była 23.30) w nocy po prawie 2 tygodniowej niebytności w domu zjawił się Feluś.
Nie było go od 28.07. Pańcia nie śpi, oczy wypłakuje, a kotek buja nie wiadomo gdzie. Przyszedł oczywiście z rozbitym nosem, ale przytył i wygląda ślicznie. Tuż przed "gigantem" miał ropień u nasady ogona. Zapewne po jakijś kociej bitwie i leczenie raczej mu się nie podobało. Zwłaszcza czyszczenie rany. No i ciągle mamy na oku śruty po postrzale. Wet sprawdzał na RTG. Nic się tam nie dzieje niedobrego, nie przemieszczają się. Oby tak zostało!
A teraz czas na tytułowe "niebo w gębie", czyli tarę z gruszkami i gorgonzolą (przepis pochodzi z wydania specjalnego gazetki "Przyślij przepis!" - "Dania z serem", a przysłała go Pani Iwona Zygmunt-Masternak).
Dla mnie istna rewelacja! Zapachy które roznoszą się w czasie pieczenia powodują ślinotok ;). Jest pyszna na ciepło i na zimno. Zrobienie jej nie zabira wiele czasu. Jak dla mnie same zalety, no i ta najważnijsza: cudowny smak! Niestety tylko dla mnie - mój Mąż zdecydowanie ją oprotestował i odmówił współpracy w opróznianiu formy (było wiecej dla mnie, hi,hi). Ale On nie lubi połączeń owoców z wytrawnymi smakami. Gruszki i śliwki w occie, schab ze śliwkami i tym podobne kombinacje są niejdalne wg Pana Męża. No cóż... o gustach, kulinarnych też, się nie dyskutuje.
Cóż nam zatem trzeba? Ano:
płat ciasta fracuskiego
3 średnio twarde gruszki (ja dałam 2 i pół bo miałam spore)
15 dkg sera gorgonzola (u mnie 20dkg czyli całe opakowanie które miałam)
100ml śmiatany 18%
2 jajka
só, pieprz, gałka muszkatałowa
masło do formy
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni.
Smarujemy formę do tart masłem i wykładamy płat ciasta. Nadmiar obcinamy równo z rantem.
Umyte gruszki obieramy, wydrążamy gniazda nasienne i kroimy w platerki, dość cienkie - układamy na cieście.
Ser kroimy w kostkę i układamy na gruszkach.
Jajka roztrzepujemy ze śmietaną i przyprawami, polewamy ciasto.
Pieczemy 30-35 minut aż masa się zetnie i przyrumieni.
Po wyjęciu z pieca trzeba dać jej chwilę odpocząć, bo gorącą trudno się wyjmuje.
Myślę, że kieliszek dobrze schłodzonego białego wina podkreśli pięknie jej smak.
To jak? Pieczecie na obiad, czy na kolację przy świecach? :)
Smacznego!
Cudownej niedzieli i pieknego tygodnia :D
A naszego Guzika nie ma od 8 lipca :(
OdpowiedzUsuńOby wrócił! Szukajcie. Ja wciąż szukam Filemona - od 13 maja. W zeszłym roku znalazłam go po 3 miesiącach i przywiozłam do domu.
Usuńmniam :) wypróbuję.....
OdpowiedzUsuńDaj znać jak smakowało :)
UsuńNo proszę, królewicz postanowił wrócić, pewnie miał już dość przygód ;)
OdpowiedzUsuńWygląda i brzmi pysznie!
Cieszę się,że Feluś wrócił. rzadko wracają po tak długiej nieobecność,najczęściej giną tragicznie.
UsuńTarta wygląda pysznie,zrobię w tygodniu!
Niestety masz rację...
UsuńFelek jest powsinogą. To już nie pierwszy taki jego wypad. Był tygodniowy, był miesięczny... A ja siwieję ;)
Dobrze, że Feluś wrócił :-)))
OdpowiedzUsuńPrzepis zapisuję sobie na zaś, bo dziwnym trafem nie mam formy do tart! Jakieś wielkie niedopatrzenie!
Atuś niedopatrzenie czy nie zawsze można w tortownycy upiec ;)
Usuń