Najlepiej się myśli na łonie natury. Poszłam do ogrodu, a ze mną koty. Zapraszam tam i Was, na chwilę wytchnienia.
Zaczyna kwitnąć tojad mocny.

Zanim kupiliśmy ten dom rosła przed nim młoda jarzębina. Poprzedni właściciel, w ramach porządkowania terenu przed sprzedażą, wyciął ją :0. Został tylko pniak. Ale dzielna roślinka odbiła od tego pniaka i w tym roku, ku naszej wielkiej radości, pierwszy raz zakwitła, a teraz ma cudne owocki.


Ogórkowe kwiecie.

I nasze pierwsze słoneczniki.



Pomidorowo nam...


i kukurydziano ;)

Zapowiedź jesiennego owocobrania.




Koniczyna w trawniku budzi:

romantyczny nastrój w Zuzi,

apatyt u trzmiela


i zadziorność u Kajtka.

Dzikie rumianki przypuściły w tym roku frontalny atak na nasz ogród. Ale i tak je lubię.

I moja ulubiona roślinka polna - ten maleńki czerwony kwiatuszek. To kurzyślad. Tak go lubię, że nie wyrywam ;) Niech sobie rośnie.

Ślicznie dziękuję za komentarze pod poprzednim postem Grodziu, Katesz, Kasiu, Jagodzianko, Yrso, Inko, Ivonn i druga Kasiu. Myślę, że na tym jednym bukiecie się nie skończy, bo fajnie się go robiło i zawsze to jakiś dodatkowy pomysł na upominek.
Pięknego popołudnia życzę wszystkim.