sobota, 14 listopada 2015

Jesienny powrót

Dziękuję za troskę i pytania co u mnie, gdzie zniknęłam :). Już się tłumaczę.
Wiosna, lato i część jesieni upłynęły mi na dworze... Pierwsze słowa Jędrka po przebudzenia brzmiały :"Mamo na dwór" :). Od września nowe wyzwania: nasz synuś został przedszkolakiem :)! Na początku było ciężko: płacze, niechęć, ale to mamy już za sobą. Oczywiście zaczęły się przeziębienia. Przez te 2 i pół miesiąca było więcej katarów niż przez poprzednie 2 lata i 10 miesięcy. To cena za bycie w grupie. Teraz Jędrek uwielbia chodzić do przedszkola i nawet w weekendy się upomina o pójście ;). Oby tak zostało :)
Ja usiłuję się odnaleźć w nowej sytuacji, poukładać mądrze zajęcia. Idzie mi tak sobie.
Jedno wiem z całą pewnością: BĘDĘ ZAJMOWAĆ SIĘ TYLKO TYM NA CO MAM WPŁYW! To postanowienie pozwoliło mi odzyskać spokój wewnętrzny. Na pewne rzeczy nic nie poradzę, więc po co mam tracić na nie czas i energię? Wiem, że to łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, ale trening czyni mistrza ;).
Boże Narodzenie zbliża się wielkimi krokami, więc czas na bombki.
Uwielbiam tego Św.Mikołaja. Chyba z nami zostanie.
Już wiecie dlaczego? :)
Tył.
Wstążeczka na wykończenie.
I troszkę szczegółów.

Mam nadzieję, że nie zniknę znów na tak długo i będę miała też czas żeby pooglądać Wasze cuda.

Życzę Wam cudownego weekendu i zmykam podziałać w kuchni :)

6 komentarzy:

  1. Dobrze,że już jesteś. Masz rację, nie ma co zawracać kijem Wisły- trzeba skupić się na tym co możemy zmienić,zrobić, podporządkować.
    Bombki piękne,czy może można kupić takie cudo?
    Przez kilka lat pracowałam w przedszkolu,były to inne,siermięzne czasy ale choróbska te same. Przez okres zimowo-jesienny chorowały dzieci i ja. Tyle,że ja non stop,bo ciągle wisiały na mnie zakatarzone i zasmarkane maluchy. Na to nie da się uodpornić.Pozdrawiamy i życzymy zdrówka maluchowi i Tobie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że wróciłaś :)
    Jako nauczycielka przedszkola wiem, o czym piszesz ;)
    I, niestety, Kociafrania ma rację - ja też choruję non stop. Najgorsze są tzw. grypy żołądkowo - jelitowe. Nie da się na to uodpornić, a ja łapię to dziadostwo od każdego :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezmiernie się cieszę,że wróciłaś Wrzosowa Dziewczyno.Po drugiej stronie tego ekranu ma Pani swoich wielbicieli.Cieszę się z tego powrotu i życzę zdrowia i wytrwałości w zwykłych sprawach dnia codziennego.Kętrzynianka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne praca! A ja czekam na wieści o kotach!

    OdpowiedzUsuń
  5. What a good blog you have here. Keep Your Work Up....

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że do mnie zaglądasz i pozostawiasz ślad. :)