Oj bardzo kiepski ostatnio u mnie...
Filemona nadal nie ma :(. Już ponad miesiąć. W mięczyczasie kolejne kocie kontuzje, skaleczenia. Mnie siadła prawa ręka, ale po rahabilitacji i lekach jest lepiej. Synek miał gorączkę bez objawów jakichkolwiek, pseudowiatrówkę i kłopoty z brzuszkiem.
W zasadzie to niby nic wielkiego się nie dzieje, ale ciągle coś. Jak ugryzienia komara. Jedno trochę poswędzi i da się żyć, ale jak zaczyna tego być więcej i więcej... Same wiecie jak to jest. Marzę o spokoju i normalności.
Z racji kontuzji ręki miałam zakaz dłubania, więc serwetka "zaległościowa".
Cudownej niedzieli Wam życzę.