czwartek, 19 maja 2011

Zegar kuchenny i kokoasnaki

Zaczęłam go już bardzo dawno temu, kiedy kuchnia była jeszcze mglistym projektem. Został skończony kilka dni temu i ma zawisnąć nad wnęką z półkami.



Zachęcona zdjęciami obejrzanymi u INEK zrobiłam kokosanki. Na fotce resztki pierwszej porcji. Zaraz powstała następna z trochę mniejszą ilością cukru (na życzenie męża).


Jak Wam się podoba talerz na którym leżą? Dostaliśmy go "na nową kuchnię" od znajomych którzy robią cuda z gliny. Pooglądajcie.

Pięknie Wam dziękuję za takie zainteresowani naszą kuchnią. Bardzo się cieszę, że się Wam podoba! Idąc za Waszą radą nie złocą napisów. Sama też nie miałam na to ochoty, ale potrzebowałam potwierdzenia, że dobrze myślę :D
Tak jak pisała Jagodzianka ściany żółciutkie. Bardzo ciężko się fotografuje kuchnię, bo okno jest od północy i jeszcze tuż za nim mur-płot sąsiada. Działki u nas wąziutkie i domy stają tuż obok granicy.
Lauro, Pandoro, Beciu-b,Kasiu, MarioPar, Anek73, Yvette, KasiuG. Stergo, Kasandro, Kingosweet, Anonimowy pięknie dziękuję za odwiedziny i tyle miłych słów.
Anko333 półka powstała we wnęce po drzwiach. Mieliśmy ją całkiem zamknąć, ale nas olśniło i mamy półeczki. Czasem to dobrze jak remont się wlecze ;) I bardzo się ciesze z "dyskusji" :D
Jagodzianko! Marzyły mi się drewniane, "kornikowe" mebelki, ale cena nas zabiła...
Ato! Spać to może nie (choć przez jakiś czas przyszła kuchnia robiła za sypialnię), ale fajnie się czyta i dzierga przy stole :D
Aagoo! Końca remontu to jeszcze nie widać, ale kolejne, bardzo ważne dla nas, pomieszczenie gotowe :D
Babibu! Na Twoje życzenie zbliżenie podłogi:


Chimerko! Zapraszam serdecznie!
Ori! Kuchnia jak najbardziej kocimi i psimi łapkami tknięta ;). Na wylewce pod meblami nawet na trwałe, ale nie obfociłam. Przed sesją futra zostały wyproszone, a wszelkie ślady zmyte. A na co dzień trwa okupacja ;) Szczególnie parapetu. Na dowód Kajtuś :D


Lejdiku! O kuchni z IKEI nie mogło być mowy. Miała być przaśna, możliwie surowa, ale jednocześnie przytulna. Koronkowa będzie tylko mini firaneczka ;)

Pozdrawiam Was serdecznie w ten upalny czwartek. U nas na liczniku 29 stopni

niedziela, 8 maja 2011

Powracam wraz z majem

Mam nadzieję, że już na dobre. Bardzo jestem ciekawa co się dzieje na zaprzyjaźnionych blogach. Już się cieszę na myśl jakich cudów się naoglądam!
Obiecywałam w LUTYM! :O, że "jeszcze chwilkę". Bardzo długa ta "chwilka" była. Tak długa, że się zastanawiam czy ktoś mnie jeszcze pamięta ;)
Ale też wszystko się kompletnie rozjechało, przeciągnęło... Było minęło. Grunt, że mamy wreszcie kuchnię! Jeszcze jest e niej trochę do zrobienia, ale to już drobiazgi.
Bardzo lubię w niej przebywać i jest tak jak chciałam żeby była :D
Chcecie zobaczyć?
Ciąg roboczy w jedną...

i w drugą stronę.

Okap wg pomysłu i autorstwa mojego nieocenionego męża. Wnęka na półki powstała w dawnym otworze drzwiowym.

Zapraszamy do stołu.


Nogi od starej "singerki". Były brudne, uszkodzone. M. je pospawał (a spawanie żeliwa proste nie jest). Odmalowaliśmy je wspólnymi siłami. Cały czas się zastanawiam czy złocić napisy czy zostawić czarne. Jak myślicie?

Czy widzicie podłogę? Jest ułożona z ręcznie formowanych cegieł, tych samych z których zbudowany jest nasz kominek. Pomył na taką podłogę wpadł nam do głowy podczas wizyty w Skansenie w Bierkowicach.

Półeczka wisi nad ławką. Wygrzebana na "klunkrach" już bardzo dawno temu. Tylko ją odmyłam. Celowo nie doprowadzałam do stanu idealnego renowacją.


Moja duma! Piękny drewniany, secesyjny kredens. Wypatrzony na allegro, a zakupiony w Młynie w Niemczy.


Pięknie dziękuję za wszystkie ciepłe słowa pod poprzednim postem.
Życzę Wam pięknego niedzielnego wieczoru i udanego tygodnia.
Pozdrawiam Was serdecznie.