środa, 31 sierpnia 2011

Maleństwo

No proszę i znów mnie tyle nie było... A obiecywałam sobie, że będę częściej pisać i do Was zaglądać. No ale... jak wspominałam mamy kolejnego kociaczka. Przyniesiona do nas chora i zakichana, została wyleczona i szaleje z Filemonem. Biedny Bonifacy już nie wie gdzie się chować ;)
Panie, Panowie! (fanfary) Oto Maleństwo!





Oczywiście szuka dobrego domu i kochających ludzi. Jest naprawdę słodka i ma niesamowite brunatne oczka.
U nas sezon dożynkowy w pełni więc jeździmy :D. Oprócz tego praca wre. Powstało dużo biżuterii, decu "się" lakieruje, a w międzyczasie pomidory i ogórki lądują w słoikach.
Pięknie dziękuję za wpisy pod poprzednim postem. Cieszę się, że kartka się Wam podobała i zachęcam do robienia słodkich bukietów. To fajny prezent.
Dużo słonka Wam życzę w ten ostatni dzień sierpnia.

czwartek, 18 sierpnia 2011

Dla Basi

Wpadam na chwilkę, by pokazać zaległości. Prezent dla sąsiadki Basi na urodzinki, czyli kolejny bukiet z cukierków (tym razem trochę inaczej zrobiony) i karteczkę.
Razem

Bukiet

Kartka

i trochę szczegółów



Piękne dzięki za wpisy pod poprzednim postem, tyle ciepłych, miłych słów. Oczywiście wcale nie chcemy oddawać kotów, ale nasz dom nie jest z gumy... A przybyło kolejne małe kocie nieszczęście. Jest już wyleczone i dokazuje z Filemonem ku przerażeniu Bonifacego ;). Zdjęcia wkrótce.
Przepraszam, że znów lakonicznie, ale sezon przetworowy w pełni, zaczynają się dożynki i związane z nimi jarmarki, no i przy tych maluchach też urwanie głowy ;).
Życzę Wam pięknego dnia

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Przycmentarne znalezisko

W piątkowe popołudnie przyszły do nas dziewczęta - Madzia i Ewa. I przyniosły swoje znalezisko.


Maluch siedział w wysokiej trawie, gdzie miał wygniecione gniazdko i płakał w niebogłosy z głodu... Przy tym bardzo się tulił do rąk i wcale się nie bał. Musiał być wychowany z ludźmi.


Na jedzenie rzucił się tak, że musieliśmy je wydzielać w obawie o jego małe życie. Ale jak już się dziecię kocie najadło, to się zaczęło! :D


Latamy, ganiamy, zaczepiamy Czarne Zwierzę, łapiemy za pana za spodnie, a panią za spódnicę, polujemy na kłębek, palce u nóg...


Czasem zdarza się, że posiedzimy małą chwilkę.;)


A jak bardzo się zmęczymy to zasypiamy, na kolanach u pana


bezpiecznie schowani w jego dłoni



A jak się zbudzimy to zaczyna się od nowa ;D


Czasem są jeszcze przerwy na jedzenia, picie i korzystanie z kuwety - od razu wiedział do czego służy.
Czarny jest oburzony, zbulwersowany i chyba lekko obrażony...



Zachowują się zupełnie jak... Filemon i Bonifacy. Nawet kolorystyka się mniej więcej zgadza.

Oczywiście maluszek szuka dobrego domu, gdzie będzie kochany i pieszczony.
Ale teraz ciężko o domy... Wakacje... Czas radości i odpoczynku dla jednych, a tragedii, tęsknoty, głodu i bólu dla innych stworzeń. Nie umiem się oswoić z okrucieństwem, bezmyślnością i krańcową głupotą niektórych. Nie pojmę nigdy jak można katować zwierzęta, topić młode, albo wyrzucić na pastwę losu...
Mimo wielkiej radości, którą sprawia mi widok Filemona buszującego z kłębkiem, łza się kręci. Ilu jego braci nie miało tyle szczęścia... Nikt nie usłyszał, nie znalazł, nie uratował...
Ot takie smutne refleksje mnie naszły.
Pięknie dziękuję za wszystkie wpisy pod poprzednim postem. Odpowiem na nie szczegółowo i przemyśleniami się podzielę w następnym wpisie, dobrze?
Nie ukrywam, że mały lokator trochę nas absorbuje. Trzeba mieć oczy dookoła głowy żeby go nie zdeptać, nie wypuścić do Prota i reszty kotów. Prot aż się trzęsie żeby przygarnąć malucha, ale on się strasznie boi i syczy, furka i pluje. Za to nasze koty zachowują się wprost skandalicznie... Syczą, furczą i plują. Ot! krótka kocia pamięć. Już zapomniały, że też je ktoś ratował...
Podobno od jutra ma być piękna pogoda. Życzę Wszystkim dużo słonka.