sobota, 21 sierpnia 2010

Zaproszenia i....

Zostałam zaproszona do wzięcia udziału w wystawie rękodzieła, która odbędzie się w czasie Dożynek 29.08.2010 w Niwniku. Zapraszam i Was :D


Tydzień później czyli 4.09 Wrzosowa Polana będzie miała swoje stoisko na Jarmarku Produktu Lokalnego w Strzelinie. Też serdecznie zapraszam.


W związku z tymi imprezami praca wre ;)
Kolczyki.





I zielone na zamówienie mojej siostry. Jeśli macie ochotę zobaczyć jakie niesamowite zdjęcia robi to zapraszam tutaj.


Ostatnio panie pytały o małe kolczyki tuż przy uchu. Proszę bardzo, a do kompletu zawieszki.



I jeszcze jeden komplecik.


I na koniec breloczek do kluczy.


Odpowiadając na komentarze:
Pięknie dziękuję za odwiedziny i pozostawione wpisy. Z radością widzę też, że rośnie liczba osób obserwujących mój blog. :D
Pandoro! Witaj! Miło mi, że do mnie zajrzałaś. U Ciebie same śliczne rzeczy.
Cicha, Florentyno, Małgosiu, Anito, Ato, Bajko! Wcale nie chciałam żebyście były przez mnie głodne, przepraszam... ;D
Lejdik! Paluszki były bardzo miękkie. Aż za bardzo, wolelibyśmy bardziej chrupiące. No ale może to wina obłędnej wilgotności, jaka wtedy panowała. Relacja z prezentu rocznicowego wkrótce.
Lejdik, Aagoo pieczcie, pieczcie i czekam na wrażenia.
Ato, Lejdik , Ammo Bardzo dziękuję za życzenia :D
Ivonn! Witaj! Po Twoich specjałach, moje skromne pichcenie to betka.
Yvette! Oby jak najszybciej :D
Marysiu z Pogórza Przemyskiego! Bardzo się cieszę, że moje ukochane Sudety tak się Wam spodobały. Zapraszam na dłuższą wyprawę.

Życzę Wam pięknego i pogodnego weekendu. Wracam do dłubania :D

sobota, 14 sierpnia 2010

Relacja z kulinarnego weekendu ;D

Tak jak obiecałam w środę pochwalę się co robiłam w zeszły weekend.
Padało. Domek miałam wysprzątany jeszcze w piątek więc mogłam poszaleć w kuchni. Lubię takie dni kiedy pada deszcz, w domu jest przytulnie i pachnie czymś dobrym.
Zaczęłam od zasypania przyprawami boczku, który piekłam w niedzielę.
Potem poszła w ruch stolnica i wałek :D

Ponieważ mój mąż zgłosił zapotrzebowanie na kruche ciastka, więc upiekłam ich trochę.
Kwiatuszki z galaretką porzeczkową.

I klasyczne kruche z cukrem (mieszam zwykły kryształ z cukrem waniliowym).

Wypróbowałam nowy przepis, ale nie jestem z niego do końca zadowolona więc go nie podaję.
Ja natomiast miałam ochotę wypróbować przepis na paluszki, który znalazłam w świeżo zakupionej gazetce kulinarnej pt. "Przyślij Przepis" - bardzo lubię te gazetki.

4 szklanki mąki
2 jajka
5dkg drożdży
1/2 szkl. śmietany 12%
25 dkg margaryny
sól, pieprz, łyżeczka cukru
Jajko do posmarowania.
Z podanych składników robimy ciasto. Robiłam je trochę inaczej niż w przepisie. Roztarłam drożdże z cukrem i rozpuściłam w śmietanie i z margaryną dodałam do mąki wymieszanej z solą i pieprzem (dość mocno doprawiłam). Wyrobiłam ciasto, rozwałkowywałam porcjami smarowałam jajkiem kroiłam w paluszki i obsypywałam dodatkami. W pierwotnym przepisie jako dodatki podane są tylko mak i słonecznik. Musiałam poeksperymentować więc w ruch poszedł kminek, sezam i tarty żółty ser. Piekłam na blaszkach wyłożonych papierem.

Kiedy zabierałam się do pieczenia jeszcze nie wiedziałam nic o tragedii rozgrywającej się w Bogatyni. Zawsze się przejmują gdy słyszę o takich kataklizmach, a tym razem dotknęło mnie to jeszcze bardziej, bo zalało 200-letni dom Mamy mojej przyjaciółki. Na szczęście domownikom nic się nie stało i dom wytrzymał. Oczywiście jest do remontu...

W niedzielę piekłam boczek w piwie.
Płat boczku zasypałam w sobotę solą, przyprawą do mięsa pieczonego i czosnkiem. W niedzielę zwinęłam go w rulon, obwiązałam nitką, obsmażyłam z każdej strony i podlawszy piwem wstawiłam do piekarnika. W czasie pieczenia obróciłam go ze 2 razy i dolewałam piwa. Poszło go trochę więcej niż szklanka. Do garnka w którym piekłam boczek dałam tłuszcz ze obsmażania, listek laurowy i kilka kulek jałowca (lekko rozgniotłam je w palcach-lepiej oddają aromat). Piekłam do miękkości czyli ok.1,5h.

Zrobiłam błąd i za wcześnie rozcięłam nici. Niestety rozwinął się cokolwiek, ale na szczęście smaku mu to nie zmieniło ;)
A żeby do boczku było świeże pieczywo zrobiłam bułki, bo chleba nam się piec nie chciało ;). Z reszta domowy chleb mamy codziennie, a bułki robię raz na jakiś czas.


Właśnie przed chwila wjechała do pieca blaszka z bułkami na jutro :D

Odpowiadając na komentarze:
Piękne prezenty, prawda? Cieszę się, że i Wam się podobają :D
Aagoo! Masz rację było bardzo fajnie. Do Kłodzka mam ok 100km, do Lądka jeszcze dalej, ale cały Dolny Śląsk jest piękny.
Anitko, Amme - widoki to jest to! Potem jak człowiek zalatany, to warto się na moment zatrzymać, zamknąć oczy i... przenieść się w takie kojące miejsce choć
myślami.
Aniu!Masz 100% rację :D
Yrso! Oby Twoje przewidywania co do klamer się sprawdziły. Cieszę się, że Ci się moje okolice podobają.
Zapraszam wszystkich na Dolny Śląsk i w Sudety. Służę też radą gdzie i co zobaczyć.

Życzę Wszystkim pięknej Świątecznej niedzieli. Zawsze bardzo lubiłam święto Matki Boskiej Zielnej, a od kilku lat jest jeszcze bliższe mojemu sercu, bo to w tym dniu ślubowaliśmy miłość, wierność... :D

środa, 11 sierpnia 2010

Mili goście i prezenty.

W poprzedni weekend, nie ten ostatni tylko wcześniejszy, odwiedziła nas Julia z mężem. (Ostatni weekend spędziłam bardzo kulinarnie, ale o tym będzie następny wpis.)
Dostałam taki piękny koszyczek z papierowej wikliny...

..a w koszyczku same cudeńka :D


Wybraliśmy się też na wycieczkę. Pogoda była piękna i takie widoki mieliśmy na Przełęczy Puchaczówka, gdzie wybraliśmy się po oscypki.


Przy bacówce mieszkają sympatyczne pieski. Była jeszcze jedna sunia, ale tak się dziewczyna wierciła, że nie udało mi się jej zrobić zdjęcia.


Byliśmy też w Lądku Zdroju (na wodzie mineralnej, kawie i lodach) i wstąpiliśmy na moment do Kłodzka.
Bardzo miło spędziliśmy czas i mam nadzieje, że uda nam się znów spotkać :D.

Jak wiecie Julia prowadzi fantastyczną galerię w Wodzisławiu. Spodobały jej się moje klamry do włosów (co bardzo mnie ucieszyło :D) i część z nich pojechała do galerii. Możecie ja tam kupić.

Odpowiadając na komentarze:
Bardzo się cieszę, że Wam się spodobały moje zdjęcia. Wojsławice polecam gorąco.
Florentyno! Witaj! Widzę, że jesteśmy z tego samego miasta, bo ja Wrocławianka z urodzenia jestem :D Co do liliowców, to faktycznie chyba co dzień trzeba te zwiędłe kwiaty obrywać, ale myślę, że warto :D
Ivon 777, Anek73! Faktycznie Wojsławice słyną z rododendronów i azalii, a liliowce to nowość.
Aagoo, Karolciu! Macie rację, to bardzo piękne miejsce.
Lejdik! Wybierz się koniecznie jak będziesz na Dolnym Śląsku. Co do sadzenia... to nie pamiętam całkiem co ziemi wetknęłam :/
Jagodzianko! Ale liliowce prawie nie pachną...
Helu-Mario! Witaj! Bardzo się cieszę, że mój blog Ci się podoba. I dziękuję za zaproszenie.
Larino! Dzięki! Koniecznie się pochwal swoimi liliowcami.
Cicha! Może się jednak kiedyś wybierzesz...
Ivonn! Lekarstwo bezwarunkowo konieczne ;D
Yrso! Kolorów i kształtów jest całe mnóstwo. Istny oczopląs. Naprawdę jest w czym wybierać. Życzę powodzenia przy zakupach.
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za wszystkie Wasze komentarze.