wtorek, 24 lutego 2009

Przygotowania do wiosny czas zacząć...

Wróble już od kilku dni gadają tylko o wiośnie... A my zastanawialiśmy się co chcielibyśmy mieć w naszym ogródku użytkowym. Listę docelowa mamy już od zeszłego roku, ale to nie tak od razu... Część nasion już mieliśmy. Po zrobieniu listy zakupów pojechaliśmy dziś do sklepu ogrodniczego ;D



Już nie mogę się doczekać siania, rozsadzania, podlewania...
PS. Leszczyny u sąsiadów już kwitną!

niedziela, 22 lutego 2009

Ostakowe pączusie ekspresowe


Z przyczyn technicznych tradycyjnych pączków czy faworków nie mam jak zrobić... No ale, że internet jest skarbnicą wiedzy wszelakiej wyszperałam przepis na pączki 15 minutowe
Robi się je prosto i szybko. Serki miałam waniliowe. Zrezygnowaliśmy z posypywania ich cukrem, ale za to dałam garść cukru pudru do ciasta. Do części ciasta dałam rodzynki - ta wersja bardziej smakowała mojemu mężowi. Myślę, że z drobniutko pokrojoną skórką pomarańczową będę smakować super, ale o tym przekonam się jak je zrobię następnym razem :D Mam pomysł na jeszcze kilka modyfikacji, ale najpierw muszę je wypróbować :D

wtorek, 17 lutego 2009

Zima za oknem i wiosna w domu







Dziś rano obudziło mnie słonko! Po tym jak od niedzielnego popołudnia bez przerwy padał śnieg to miła odmiana :D Wprawdzie znów się chmurzy, ale wróble i tak tylko o wiośnie rozmawiają. Moje gałązki w wazonie sprawiły, że w domu już mam wiosnę. Dziś bieluśkie kwiatuszki rozwinęła ałycza. Forsycja cieszy nas już kwiatami od kilku dni.



Dziwne tory ludzkich myśli....

Dziś rano myjąc włosy myślałam o Jagodzie i Maćku i ich chacie... O tym, ze kiedyś może i nam uda się przenieść w góry i poprowadzić podobny dom.... W zasadzie, gdyby nie pewne okoliczności, to pewnie już byśmy mieszkali w naszych ukochanych Sudetach. Ale nic nie dzieje się bez przyczyny. Widać tak miało być... No ale do rzeczy. W trakcie tego myślenia, pod strumieniami wody, przypomniało mi się, że kiedyś dostaliśmy mailem "Błogosławieństwo Apaczów". Przysłał je od znajomy, dzięki któremu mogliśmy się poznać.... I postanowiłam się z Wami nim podzielić :
"Nigdy już nie poczujecie deszczu,
Bowiem nawzajem będziecie sobie schronieniem.
Nigdy już nie poczujecie chłodu,
Bowiem nawzajem będziecie sobie ciepłem.
Nigdy już nie odczujecie samotności,
Bowiem nawzajem będziecie sobie towarzyszami.
Choć jesteście dwoma ciałami,
Przed Wami tylko jedno życie.
Udajcie się teraz do swojego domostwa
I wkroczcie w dni waszej jedności.
Oby wasze życie na ziemi było dobre i długie."
Życzę Wam wszystkim z całego serca, żeby to błogosławieństwo prowadziło Was przez życie.

poniedziałek, 16 lutego 2009

Róża



Z racji tego, że Walentynek nie obchodzimy dostałam od męża różyczkę :D


Na fotce kwiatek jest sporo większy niż w rzeczywistości :D

W sobotę wspominaliśmy pierwszy "walentynkowy" obiad, który jedliśmy w naszym domu. Było to 2 lata temu. Nie było śniegu i był piękny słoneczny dzień. W ramach przerwy w kuciu tynków siedliśmy w tym słonku na progu naszego domu i jedliśmy jednym widelcem i z jednej puszki konserwę turystyczną :D Wbrew pozorom było to bardzo romantyczne :D

A teraz troszkę biżu. To ciągle stare prace. Tym razem wszystkie robione dla mnie :D




wtorek, 10 lutego 2009

Zabawa muzyczna

Do zabawy już jakiś czas temu zaprosiła mnie Elisse.

1. Zastanów się, w rytm jakiej piosenki poszedłbyś/poszłabyś na koniec świata, tam gdzie nogi poniosą, lub zabrał(a)byś na bezludną wyspę?
2. Umieść link do tej piosenki na blogu (np. za pomocą YouTube, Wrzuta, Google.video itp.)
3. Napisz, jakie wspomnienia i skojarzenia wywołuje u Ciebie ten utwór.
4. Zaproś 2-5 osób, znajomych bloggerów, do tej zabawy i powiadom ich w komentarzu na ich blogu... Miłego słuchania i wspominania..

Tylko, że... No właśnie... Miałam ten sam problem co większość. Słucham tak różnej muzyki... Na co dzień przygrywa mi radio. Ale mam tez swoich ulubionych wykonawców. I tu rozrzut jest ogromny od poezji śpiewanej i muzyki poważnej po metal...

Ale gdybym musiała wybrać, to zabrałabym ze sobą "Cztery pory roku" Vivaldiego i płyty Mirka Czyżykiewicza. No i Chopina!

Mirosław Czyżykiewicz "Ave" i "Kocham"
I mój ukochany Polonez As-dur op.53 Fryderyka Chopina

Do zabawy zapraszam Ivonn, Buziakkka, Magodę , Yvette i Julię

poniedziałek, 9 lutego 2009

Serniczek i fiołki

Wczoraj mieliśmy gości. Długo oczekiwanych, przemiłych gości :D.
Zostali poczęstowani między innymi sernikiem gotowanym. Do sernika podałam dżemik pomarańczowy (domowy). Niestety Pani Sąsiadka od której kupowaliśmy mleko sprzedała krowę, więc to pewnie na długi czas ostatni sernik z własnoręcznie zrobionego sera... Szkoda, bo taki domowy ser jest o niebo lepszy niż kupny...

Sernik gotowany
Na spód możemy upiec biszkopt lub ciasto pisakowe. Ja robię ciasto oliwne:
4 jaja ucieramy z niecałą szklanką cukru, szklanką mąki, łyżeczką proszku do pieczenia i 7 łyżkami oliwy (lub oleju), aromatem. Pieczemy w blaszce wysmarowanej tłuszczem i wysypanej bułką.

Na ostudzone ciasto wylewamy masę serową:
1kg sera (powinien być zmielony, ale ja tylko rozkruszam widelcem, bo drobne grudki mi nie przeszkadzają)
4 jajka
1 szklanka cukru
1 szklanka mleka
15dkg margaryny
2 łyżki mąki ziemniaczanej (daję kopiate)
aromat
ewentualnie rodzynki czy skórka pomarańczowa

Ser mieszamy z jajkami, mąkę rozprowadzamy w mleku i dodajemy do sera. Margarynę z cukrem zagotowujemy w dużym garnku i do wrzącego dodajemy masę serową. Gotujemy aż zgęstnieje ciągle mieszając - łatwo się przypala. Pod koniec możemy dodać rodzynki lub skórkę. Gorącą wylewamy na ciasto. Jak masa serowa wystygnie to możemy ciasto polać np. polewą czekoladową.

No i jeszcze muszę się pochwalić prezentem od męża :D Hiacynt niestety przekwitł (znajdzie swoje miejsce w ogrodzie jak już będzie ciepło), ale natychmiast zastąpił go amarantowy cyklamen :D





czwartek, 5 lutego 2009

Trochę staroci

Dziś wreszcie zaświeciło słonko. Najpierw nieśmiało, ale później niebo było czysto błękitne i słonko ogrzewało zmarzniętą ziemię. Wywołało to spore poruszenie wśród wróbli, sikorek i sierpówek. No i mój nastrój znacznie się poprawił :D. Do poprawy humoru przyczyniło się również stwierdzenie faktu, że o 17:15 było jeszcze widno. Wiosna idzie!

Korzystając z pięknej pogody porobiłam fotki wydłubanym już dawno rzeczom.

2 skrapuszka


I troszkę kolczyków













środa, 4 lutego 2009

Pierwszy ogień na naszym kominku


Zapłonął wczoraj. :D Taki próbny, przed zakończeniem obudowy (projekt i całkowite wykonanie tejże mojego męża :D) Cieszył nas niezmiernie ten ogień. Od razu zrobiło się przytulniej mimo tego, że ten pokój to plac budowy. I ten piękny zapach... Jeszcze dziś pachnie...